Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski
Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory (J 2, 10).
1. Biblia
Na obszarze starożytnego Bliskiego Wschodu, gdzie woda zwykle występowała w niewystarczającej ilości, spożywanie wina było bardziej koniecznością niż przyjemnością. Z tego powodu wino stało się naturalnym obrazem pożywienia i życia. Udzielając błogosławieństwa Jakubowi, Izaak wyraził pragnienie: „Niechaj tobie Bóg użycza rosy z niebios i żyzności ziemi, obfitości zboża i moszczu winnego” (Rdz 27, 28).
Z powodu związku wina z zachowaniem życia, stało się ono wraz z ziarnem i oliwą, terminem technicznym oznaczającym błogosławieństwa przymierza, które Bóg obiecał Izraelowi w zamian za posłuszeństwo (i które wstrzymywał, gdy naród się buntował). Terminy te są zwykle powiązane w tekstach dotyczących Bożego błogosławieństwa lub kary oraz posłuszeństwa Izraela lub łamania przez niego przymierza. Podstawą wszystkich tych tekstów są błogosławieństwa i przekleństwa z Pwt 28-29. Jeśli Izrael złamie przymierze, „zasadzi i uprawi winnicę, a nie będzie pił wina i niczego nie zbierze, bo wszystko pożre robactwo”, nieprzyjaciele „nie zostawią mu nic: ani zboża, ani moszczu, ani oliwy” (Pwt 28, 39. 51). Prorocy podejmowali motyw wina jako znaku przymierzowego błogosławieństwa, wspominając jego obecność i brak. W Księdze Ozeasza Bóg skarżył się na Izrael: „Zapomniała już o tym, że to Ja właśnie dałem jej zboże, moszcz, świeżą oliwę” (Oz 2, 10) i zapowiadał sąd, który sprawi, że „klepiska, tłocznie nie dadzą żywności, moszczu zabraknie” (Oz 9, 2). Gdy się jednak lud nawróci, Bóg „odpowie na pragnienia niebios, a one odpowiedzą na pragnienia ziemi; ziemia zaś odpowie pragnieniu zboża, wina i oliwy” (Oz 2, 23-24).
Nic więc dziwnego, że wino jako symbol błogosławieństwa przymierza, przybiera również formę obrazu eschatologicznego. Obfitość wina jest tradycyjnym obrazem prorockim oznaczającym eschatologiczne błogosławieństwo: „stanie się owego dnia, że góry moszczem ociekać będą, a pagórki mlekiem opływać i wszystkie strumienie judzkie napełnią się wodą, a z domu Pańskiego wypłynie źródło, które nawodni strumień Szittim (Jl 4, 18).
Wino jest również obrazem eschatologicznego sądu jako kielich wylany na Bożych nieprzyjaciół lub kielich, do którego wypicia zostaną zmuszeni. Proces fermentacji wina stał się źródłem pozytywnych i negatywnych obrazów. W sensie negatywnym nadużywanie wina może prowadzić do utraty panowania nad sobą. „Szydercą jest wino, swarliwą – sycera, każdy, kto tutaj błądzi, niemądry (Prz 20, 1); „Wino i moszcz odbierają rozum” (Oz 4, 11).
W sensie pozytywnym - wino jest ważnym obrazem radości, świętowania i uroczystych obchodów, często poświadczając obfitość Bożego błogosławieństwa. Pierwszy cud, którego Jezus dokonał, polegał na przemianie wody w wino podczas godów weselnych w Kanie Galilejskiej, co miało stanowić aluzję do szczęścia i pełni błogosławieństwa związanego ze zbliżającym się królestwem Bożym. Miłosierny Samarytanin oliwą i winem zwilżył rany człowieka, który wpadł pomiędzy zbójców (Łk 10, 34). W paralelnym tekście Marka (12, 34) przypowieść o miłosiernym Samarytaninie pozostaje w wyraźnym związku z tematem królestwa Bożego. Oliwa występuje obok wina także na wielu innych miejscach. Przypisywane im właściwości lecznicze posiadają charakter nie tylko ziemski, lecz także nadprzyrodzony. Dlatego apokaliptyczny jeździec na czarnym rumaku, posłany przez Boga, żeby szkodzić ziemi, otrzymuje taki rozkaz: „A nie krzywdź oliwy i wina!” (Ap 6, 6). Biblijna symbolika wina osiąga punkt szczytowy w słowach, które Jezus wypowiedział podczas Ostatniej Wieczerzy, kiedy podał swoim uczniom kielich: „Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów” (Mt 26, 27n).
Jak w starotestamentalnych pieśniach śpiewanych przy winobraniu dochodzi do głosu miłość Boga względem narodu wybranego, tak też wino, podawane w błogosławionym kielichu Eucharystii, staje się symbolem oblubieńczego związku między Chrystusem i Jego Kościołem. Chleb i wino na ołtarzu - to tajemnica zjednoczenia z Chrystusem. Niektórzy Ojcowie Kościoła - np. Ireneusz - w liturgicznym zmieszaniu wina z wodą widzą symbol zjednoczenia Bóstwa z człowieczeństwem w Jezusie. W języku mistyków odurzenie winem jest obrazem napełnienia człowieka miłością Bożą i zjednoczenia z Bogiem (L. Ryken, J. C. Wilhoit, T. Longman III, Słownik symboliki biblijnej. Obrazy, symbole, motywy, figury stylistyczne i gatunki literackie w Piśmie Świętym, Warszawa 2017, s. 1092; M. Lurker, Słownik obrazów i symboli biblijnych, Poznań 1989, s. 266–268).
2. Sztuka
„Podejmując temat Cudu w Kanie Galilejskiej, artyści najdawniejsi, ci, którzy anonimowo zdobili katakumby czy iluminowali średniowieczne manuskrypty, także pisarze ikon, główny akcent kładli właśnie na cud przemiany wody w wino. Cud ten w symbolice ikonograficznej odczytuje się jako odniesienie do sakramentu Eucharystii, prefigurację sceny ustanowienia Najświętszego Sakramentu. Dlatego we wczesnej sztuce sakralnej najważniejszy był tu Jezus i Jego działanie, ujawnienie bożych mocy. W Rzymie na przykład na niezwykle starych, bo pochodzących z początku V wieku, cedrowych drzwiach do bazyliki Świętej Sabiny na Awentynie, na kwaterze ukazującej cud w Kanie, widzimy wyrzeźbioną tylko jedną postać - Jezusa, który różdżką dokonuje cudu przemiany wody w kilku brzuchatych dzbanach. I nic więcej. Cała uwaga skupia się na tajemnej mocy Jezusa.
Wydaje się, że Giotto pierwszy przesunął w malarstwie akcenty w tej scenie. Na fresku w Kaplicy Areny (1305) w Padwie pokazał nie tyle cud, ile ucztę weselną, ujmując w przedstawieniu wyraz duchowy, jakkolwiek zrobił to, rzec można, bardzo powściągliwie w porównaniu ze swymi młodszymi kolegami. Odtąd często tytuł obrazu już nie brzmi «cud», lecz «gody» w Kanie. Malarz posadził przy stole sześć osób. Jezus pierwszy, po lewej stronie obrazu, z krzyżowym nimbem wokół głowy, a dalej: młody uczeń, zapewne święty Józef w aureoli, jakaś kobieta, panna młoda i Matka Boska, także w aureoli. Naprzeciw Jezusa stoi osoba, ku której Jezus kieruje swoją dłoń w geście błogosławieństwa. Po przeciwnej stronie brzuchaty jegomość w czerwonej szacie, zapewne starosta weselny, kosztuje wina, które mu podał sługa. Pękate stągwie stoją po prawej stronie obrazu, zaznaczając cud. Ale ten cud się trochę malarzowi rozmył pośród krzątaniny bohaterów i szczegółów zgromadzonych na obrazie” (B. Fabiani, Gawędy o sztuce sakralnej, Warszawa 2020, s. 143–145; Giotto di Bondone, Wesele w Kanie, 1305, Kaplica Areny, Padwa).
3. Życie
„Wiele lat temu zostałem poproszony o opowiedzenie o wierze chrześcijańskiej na uniwersytecie w północnej Anglii. Jeden z profesorów został na Sali, by porozmawiać ze mną dłużej. Powiedział, że ani on, ani jego żona nie interesowali się wcześniej wiarą i że ich chęć rozmowy ze mną nie ma nic wspólnego z moim wykładem. Słynęli z tego, że przez lata opierali się, kiedy ich studenci dzielili się z nimi wiarą. Mężczyzna był przed sześćdziesiątką, a jego żona była młodsza od niego o piętnaście lat.
Profesor poinformował mnie, że od lat praktykowali z żoną bardzo otwarty związek. On sypiał z innymi kobietami, a ona z mężczyznami. Ale potem, ku ich zaskoczeniu i zachwytowi, urodziła się im córeczka. I niemal natychmiast zdali sobie sprawę, że nie chcą jej wychowywać zgodnie z etyką, której hołdowali. Nasze małżeństwo zawsze było otwarte- stwierdził profesor – lecz młodsze pokolenie posunęło się z otwartością jeszcze dalej, osiągając poziom chaosu. Nie chcemy tego dla naszej córki.
Rzadko zdarzało mi się z kimś tak szczerze rozmawiać, ale jego przypadek był wzruszający. W piękny sposób tych dwoje ludzi pojęło, że kochają córeczkę bardziej niż siebie nawzajem i, pragnąc dla niej tego, co najlepsze, otworzyli się na wiarę jak nigdy wcześniej. Wyzwanie Ewangelii poruszyło ich serca i otworzyło horyzont, którego nigdy wcześniej nie widzieli” (O. Guinness, Mowa błazna. Odkrywanie sztuki chrześcijańskiej perswazji, Warszawa 2020, s. 124).
Poprzednia strona: 2. NIEDZIELA ZWYKŁA (rok C)
Następna strona: Być wiernym Bożej woli, ks. Janusz Mastalski