Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: „Pokój wam!”. A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok (J 20, 19-20).

1. Biblia

Pierwsza czynność, którą wykonuje Jezus po przyjściu do Wieczernika, jest bardzo znamienna: „i stanął pośrodku”. Ewangelista chce przez to zwrócić uwagę na dynamiczny charakter tej czynności: Jezus „podąża” ku temu miejscu, które oznacza nie tylko fizyczny środek, ale centralne miejsce w tym gronie, które teraz, po Jego śmierci na krzyżu, tworzą uczniowie. Grono to, pozbawione obecności Jezusa pośród siebie, stanowiło zbiór zalęknionych jednostek. Ewangelista, podając aż dwa razy wzmiankę o zamkniętych drzwiach z obawy przed Żydami, chce podkreślić tę właśnie cechę zebrania uczniów. Bez Jezusa nie tworzą wspólnoty, która byłaby zdolna wyruszyć z misją głoszenia nie tylko Jego zmartwychwstania, ale nawet Jego nauczania o Królestwie Bożym. Zebranie to – jak pisze św. Łukasz – było w stanie jedynie analizować porażkę Jezusa i swoją, a także odnotowywać docierające doń informacje, które potęgowały lęk i paraliżowały. Nowa obecność Jezusa, który zajmuje miejsce pośrodku uczniów, ma przemienić ten zbiór rozczarowanych żałobników, złożony z pojedynczych i zalęknionych osób, gotowych nawet do jak najszybszego opuszczenia tej zagrożonej ze strony arcykapłanów grupy, we wspólnotę uczniów żyjącego Jezusa, który przezwyciężył śmierć, rozerwał więzy grobu i przyszedł do nich mimo zamkniętych drzwi. Spowodowany tragedią sądu i śmiercią na krzyżu brak Jezusa prowadził grupę uczniów do rozpadu i śmierci społeczno-religijnej. Pojawiająca się w nowy sposób, pełna Bożej mocy obecność Jezusa, nie tylko ożywia ją, ale przemienia we wspólnotę, w której Jego osoba stanowi centrum. To On, Jego nowa obecność nie tylko usuwa lęk, ale nade wszystko daje nowe siły.

Obecność Jezusa pośrodku uczniów nie rozpływa się w ciszy milczenia. Przeciwnie, „Jezus przyszedł i stanął pośrodku i skierował do nich słowa: «Pokój wam!»”. Należy najpierw zauważyć, że pierwszą czynnością, którą Zmartwychwstały spełnia w bezpośrednim kontakcie z uczniami, jest mówienie. Jakkolwiek pozdrowienie „Pokój wam!” nawiązuje do zwyczaju praktykowanego w judaizmie, to wychodząc z ust zmartwychwstałego Jezusa, ma szczególną moc. Wypowiedź ta ma formę obietnicy. Użyty w niej czasownik „daję”, odnoszący się trzy razy do czynności Jezusa, użyty jest w czasie teraźniejszym, ale wskazuje na najbliższą przyszłość. Jezus podkreśla, że On daje pokój całkiem inny od pokoju, który ma i daje świat. Dar Jezusowy przyniesie uczniom moc, która napełni serca uczniów odwagą. Będzie im ona potrzebna w dziele głoszenia Ewangelii. Słowa „Pokój wam!”, które zmartwychwstały Jezus, stojąc pośrodku uczniów, do nich kieruje, są wypełnieniem tej obietnicy. Jezus, który przyszedł i stanął pośrodku uczniów, przynosi im pokój jako dar, którego najbardziej potrzebują.

Po wypowiedzeniu słów „Pokój wam!”, Zmartwychwstały spełnia charakterystyczną czynność: „pokazał im ręce i bok” (w. 20a). Obecność ran po ukrzyżowaniu w ciele zmartwychwstałego Jezusa jest znacząca. Świadczą one, że ciało zmartwychwstałego do chwały Jezusa jest tym samym ciałem, które umarło na krzyżu. Zmartwychwstanie nie jest powrotem istoty ludzkiej do normalnego, śmiertelnego życia; jest całkowitym przemienieniem w chwalebny stan istnienia. Jak napisał św. Paweł, naturalne ciało zostaje przeistoczone przez Ducha Świętego w chwalebne „duchowe ciało” (1 Kor 15, 44). Rany w ciele zmartwychwstałego Jezusa objawiają, że jest On na zawsze związany aktem miłości, w którym umarł. Miłość i ofiara, którą złożył na krzyżu, trwają zawsze przed Ojcem jako „ofiara przebłagalna za nasze grzechy, i (...) za grzechy całego świata” (1 J 2, 2). Rany Jezusa oznaczają również, że zwycięstwo zmartwychwstania przychodzi jedynie przez krzyż. Podobnie w Księdze Apokalipsy Baranek cierpi zraniony i dzięki przelanej krwi wypełnia dzieło zbawienia (Ap 5, 6. 9). Dlatego św. Tomasz z Akwinu, idąc za Bedą Czcigodnym, może powiedzieć o ranach w ciele zmartwychwstałego Jezusa jako o „trofeach” Jego zwycięstwa. Donatien Mollat uważa, że użycie przez Jana czasownika „pokazał” jest nieprzypadkowe. Po zajściu w świątyni (J 2, 14-17) Żydzi prosili Jezusa, by „pokazał” im On znak, który uwiarygodni Jego słowa i czyny (J 2, 18). Odpowiedzią Jezusa były Jego słowa o wzniesieniu świątyni swego ciała (J 2, 19). Teraz, pokazując uczniom swoje zmartwychwstałe ciało z ranami, Jezus przynosi im znak, który uwiarygodnia Jego słowa i czyny – swoje zmartwychwstanie (H. Witczyk, Zmartwychwstały Pan Jezus – Radość Ewangelii (J 20, 20B), Łódzkie Studia Teologiczne 25(2016) nr 3, s. 14–21; F. Martin, W. M. Wright IV, Ewangelia według św. Jana. Katolicki komentarz do Pisma Świętego, Poznań 2020, s. 383).

2. Sztuka

Niewierny Tomasz Caravaggia (1571–1610) znajduje się w Poczdamie w pałacu Sanssouci. Na tym płótnie Jezus jest otoczony ciasnym kręgiem trzech uczniów. Najbliżej nas znajduje się Tomasz. Wszyscy stoją tak blisko krawędzi obrazu, że nie widzimy nawet ich nóg. Wprawdzie Jezus pokazuje ranę na życzenie tylko niedowierzającego Tomasza, ale przy okazji dwóch innych uczniów wyciąga szyje, żeby też zobaczyć, żeby raz jeszcze się utwierdzić w przekonaniu, iż to nie sen. Tomasz głęboko wsuwa palec pod skórę wokół rany Chrystusa, niczym chirurg. Jego zdziwienie sięga w głąb rany, tak jakby chciało przekroczyć granice poznania, aż Jezus przytrzymuje jego rękę. Ale Tomasz, sądząc z pomarszczonego czoła i zdumienia, nadal nie pojmuje cudu, podobnie jak wedle wszelkiego prawdopodobieństwa nie pojmuje go autor obrazu. Zjawiska nadprzyrodzone mają to do siebie, że nie mieszczą się w głowie – Bóg, Chrystus, śmierć – to przekracza nasze rozumienie.

A w wypadku Tomasza – jak zdrowy na umyśle człowiek może uwierzyć, że Ten, którego zabito na krzyżu, oto stoi tu cały i żywy? To by znaczyło, że trzeba odmienić całe swoje widzenie świata, dopuścić istnienie jakichś innych praw natury, przyznać się do własnej ograniczoności. Toteż nachyleni ku Chrystusowi mężczyźni marszczą czoła w wysiłku myślenia. Tomasz z obrazu Caravaggia najchętniej by chyba zabrał ze sobą tę ranę do domu, żeby to wszystko w spokoju przemyśleć. Skądinąd wiemy, że za moment Tomasz uzna cud i wypowie zapisane w Ewangelii słowa: „Pan mój i Bóg mój”, ale tu, na obrazie, jeszcze walczy zdrowy rozsądek z zaufaniem i zawierzeniem (B. Fabiani, Gawędy o sztuce sakralnej, Warszawa 2020, s. 327).

3. Życie

„Jeżeli kiedykolwiek istniał filozof, którego, myśląc ludzkimi naturalnymi przesłankami, nikt by nigdy nie posądził, że kiedyś uwierzy w boskość Chrystusa i w Jego Kościół, to tym filozofem był Henri Bergson. Myśliciel, który odrzucał władzę poznawczą umysłu ludzkiego i wyśmiewał się z jego zasadniczej zdolności, a z Boga uczynił boga zmiennego, zależnego od potrzeby danej chwili. A jednak przy końcu swojego życia Bergson zażądał, aby wezwano księdza. A zatem dusza może dojść do Pana Boga, rzucając się w Jego objęcia bezpośrednio z rozumowo uzasadnianej nienawiści. Może to uczynić także na skutek powtarzającego się obrzydzania sobie życia, jak to było w przypadku Leona Bloya, bowiem nawrócenie powoduje łaska Boża; najpierw łaska uczynkowa, a następnie łaska uświęcająca. Gdyby jedynie umysłowe dowody prowadziły duszę do owczarni Pańskiej, to każdy człowiek, który słyszałby dowodzenie prawdy, zostałby przekonany. Ale jeżeli to dowodzenie słyszy zarówno osoba A, jak i osoba B, a tylko osoba A przyjmuje je za prawdę, zaś osoba B nie jest przekonana, zatem muszą działać inne czynniki, a mianowicie współpraca woli z łaską Bożą.

Istnieje zawrotna liczba sposobów, przy pomocy których Pan Bóg może wezwać duszę do siebie. Jest tylko jedna owczarnia i jeden Pasterz, ale owca może przyjść zarówno z doliny rozpaczy, jak i z wyżyn wiedzy, albo też i z piwnic beznadziejnego zwątpienia, a nawet i z cierni i głogów grzechu. Piotr i Andrzej przychodzą za pośrednictwem sieci rybackich, Mateusz od stołu celnego, Paweł zbliża się drogą prześladowania, a Magdalena nawraca się w czasie uczty biesiadnej” (F. J. Sheen, Miłość, która czeka na ciebie, Poznań 2021, s. 176).