Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś ma wszystkiego w nadmiarze, to życie jego nie zależy od jego mienia (Łk 12, 15).

1. Biblia

Odpowiadając na prośbę mężczyzny, by rozstrzygnął spór o odziedziczony majątek, Jezus odmawia, stawiając pytanie sugerujące Jego tożsamość: Któż Mnie ustanowił nad wami sędzią albo rozjemcą? W słowach Jezusa słychać echo pytania postawionego Mojżeszowi: „Któż cię ustanowił naszym przełożonym i rozjemcą?” (Wj 2, 14). W czasach Jezusa rabini zajmowali się również rozwiązywaniem sporów i spraw cywilnych. Widząc popularność Jezusa oraz autorytet, jakim cieszył się wśród ludu, mężczyzna odniósł się do Niego jako typowego rabina, czyli nauczyciela. Nie znamy szczegółów sporu między dwoma braćmi, ale wygląda na to, że Jezus nie był tym zainteresowany. Nie przyszedł na ziemię, by zajmować się rozwiązywaniem tego rodzaju spraw. Wiedział także, iż ów człowiek nie szukał arbitra, lecz oczekiwał od Jezusa, by nakazał jego bratu podzielić się spadkiem.

Jezus nie rozstrzyga sporu między braćmi, wykorzystuje natomiast tę okazję do tego, aby pouczyć tłum, by strzegł się wszelkiej chciwości. Wskazuje na względną wartość mienia, mówiąc o skarbie w niebie. Przypowieść o bogaczu posiada wyraźny mądrościowy koloryt, wykazując także podobieństwo do starotestamentalnych prorockich napomnień. Przemijalność bogactwa, natychmiastowe przekreślenie planów przez śmierć należą do częstych motywów tradycji mądrościowej. Najczęściej przypowieść o nierozumnym bogaczu jest rozumiana jako przykład głupoty człowieka, który istotę i fundament swego życia upatruje w posiadanych dobrach. O ile na początku opowiadania można pytać, co niewłaściwego uczynił bogacz, o tyle jednak bardzo szybko okazuje się, że zamierza on przy pomocy posiadanych bogactw przekroczyć i zanegować ludzkie ograniczenia. Przyszłość jawi mu się jako sprawa racjonalnego wykorzystania możliwości, jakimi dysponuje. W takiej perspektywie posiadane dobra są jedynie prawdziwą rzeczywistością, a całe życie krążeniem wokół swego „ja”. Głupiec zapomina, że otrzymuje życie dzień po dniu, chwila po chwili. Zapomina, że jest stworzeniem Boga, działa jakby był panem swego życia. Interwencja Boga ukazuje, że cel człowieka i jego przeznaczenie nie jest w nim samym. Głupota człowieka polega na braku uznania tego faktu.

Jezus nie wypowiada się przeciwko posiadaniu dóbr ani nie odmawia im znaczenia w życiu. Jezus opowiada o człowieku, który sądzi, że bogactwo wystarczy mu do pełni życia. W miarę jak taki człowiek przypisuje bogactwu moc Bożą, stawia je w miejsce samego Boga. Drugorzędne źródło zajmuje miejsce pierwszorzędnego źródła. Jezus ostrzega tym samym przed wszelką formą zachłanności. Może to być zachłanność rządów starających się sprzedać nadwyżki zboża za najwyższa cenę, choć wiedzą, że są takie kraje, których obywatele nie przeżyją. Może to zachłanność ludzi konsumujących wiele, choć wiedzą, że miliony głodują. Przykłady można mnożyć. Gdy spada na nas nieoczekiwana pomyślność, wtedy często wychodzi na jaw to, czego istnienia sami nawet nie podejrzewaliśmy. Taka sytuacja niemal zawsze towarzyszy „brzemieniu” wielkiego sukcesu.

Stary Testament wymienia dwie drogi prowadzące do szczęścia. Są nimi droga posłuszeństwa woli Boga oraz droga mądrości. Droga pierwsza, czyli droga posłuszeństwa Bogu, była konsekwencją przymierza zawartego pomiędzy Bogiem Jahwe a „swym ludem”. Dzięki temu przymierzu Izrael miał prawo do opieki ze strony Boga, Bóg natomiast miał prawo do posłuszeństwa ze strony ludu. Przymierze zapewniało Izraelowi opiekę Boga, Bogu natomiast zapewniało posłuszeństwo ludu. Na pytanie, jak być szczęśliwym, księgi Starego Testamentu odpowiadają: Bądź posłuszny Jahwe. W późniejszych dziejach Izraela pod wpływem narodów pogańskich przekonanie, że mądrość zapewnia szczęście, kusiło swą atrakcyjnością. Tradycyjnie Izrael oczekiwał szczęścia poprzez całkowite zaufanie Jahwe. Teraz ze względu na wpływy z zewnątrz Izraelici, posługując się studium mądrości, dochodzą do przekonania, że to albo tamto jest najlepszym sposobem zdobycia szczęścia. Na długiej drodze swego istnienia Izrael dostarczył rozwiązanie owej dychotomii, stwierdzając, że przykazania Boże są największą mądrością. Jeśli ludzka mądrość jest względnie odpowiednim narzędziem do zdobywania szczęścia, to mądrość Boża jest narzędziem najdoskonalszym. Bogacz z przypowieści staje się zależny wyłącznie od swego własnego rozumowania, które okazuje się niepełne i destrukcyjne. Nie uwzględnia natomiast i nie bierze pod uwagę mądrości Bożej. Dlatego ponosi klęskę (P.T. Gadenz, Ewangelia według św. Łukasza. Katolicki komentarz do Pisma Świętego, Poznań 2020, s. 273; A. Paciorek, Przypowieści Jezusa. Wprowadzenie i objaśnienie, Częstochowa 2013, s. 292–299; E.J. Bargerhuff, Opowiadania biblijne, które wyrwane z kontekstu są często błędnie interpretowane, „Słowo Blisko Ciebie”, Warszawa 2021, s. 182–184).

2. Sztuka

„Umiłowanie pejzażu towarzyszyło Piotrowi Brueglowi starszemu przez całe życie. On pierwszy wprowadził do malarstwa pejzaż jako gatunek autonomiczny. W Sianokosach (1565, Praha, Lobkowiczký palác), przypadających tradycyjnie na lipiec, światło jest miękkie, a wszystko wokół zielone. Wieśniacy krzątają się w pogodnym spokoju, pochłonięci wyłącznie tym, co robią. W krajobrazie, który rozciąga się pośród wzgórz i dolin, na szerokich równinach położonych między Holandią i Belgią, chałupy chłopskie przycupnęły w bliskiej od siebie odległości, kościół wystrzela dzwonnicą ponad wieś, a rzeka wije się jak wąż na dalekim horyzoncie. Słońce świeci, wszystko jest w porządku i w obfitości w to wczesne lato - ostatnie gorące lato przed wojną.

Hillaire Belloc, historyk i autor książki Nonsense Verse, opisał sianokosy odbywające się tuż przed I wojną światową, która na zawsze zmieniła dawny agrarny styl życia: Gdy wchodziłem w wysoką trawę, słońce jeszcze nie wstało, spieszyłem się, by naostrzyć kosę i zacząć pracę, nim rosa wyschnie. Dobry kosiarz spokojny i sprawny, stoi na tyle prosto, na ile mu pozwoli kształt kosy, i pochyla się harmonijnie za każdym zamachnięciem, przestawiając lewą nogę ku przodowi, koszenie powinno być jak modlitwy - rozmaite i zawsze takie same, i tak odmawiane, by sprzyjały monotonii, by pozwalały pracować niejako połową umysłu, tą szczęśliwszą połową, tą, która się niczym nie dręczy (Koszenie polaHills and the Sea).

Wieśniacy od dzieciństwa znali wszystkie niuanse pogody: śnieg powodujący odmrożenia, deszcz, na którym przemakają do kości, i słońce, które opala ich ogorzałe twarze. Z jakąż powagą i radością musieli przeżywać dni sianokosów, kosząc gęstą trawę, grabiąc ją, ciepłą, słodką, pachnącą, usianą dzikimi kwiatami, ładując na wozy, układając wyżej i wyżej, podczas gdy konie, mocne i cierpliwe, wymachiwały ogonami. Słuchali śpiewu skowronka, sennego buczenia pszczół, lotu ważki, dźwięku dzwonu z wieży kościelnej wybijającego mijające godziny. Kiedy ocierali pot z czoła, musieli mieć świadomość jedności z wszystkimi boskimi stworzeniami. Bruegel, chłopiec urodzony na wsi, stał się malarzem i uczonym, tak jak przed nim Giotto potrafił w sposób wyjątkowy odtworzyć pędzlem życie wiejskie oraz wniknąć jednocześnie w mądrość Eklezjastesa: Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem. Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono (Koh 3, 1-2)” (H. de Borchgrave, Chrześcijaństwo w sztuce, Warszawa 2002, s. 145–147).

3. Życie

„Niektórzy przywódcy katoliccy, nawet inni biskupi, nie zgadzają się ze mną w takim czy innym stopniu co do głównej misji Kościoła. Znaczna część Kościoła, zwłaszcza za mojego życia, postrzega Kościół jako instytucję pracowników socjalnych, którzy wychodzą na ulice i próbują zmienić i zreformować wszystko na tym świecie.

Te problemy z pewnością istnieją. Jest niesprawiedliwość na świecie, są choroby społeczne, a my jesteśmy powołani do tego, aby nieść prawdy Ewangelii również w tych kwestiach. Ale ja nie chcę należeć do klubu czy organizacji aktywistów; chcę naśladować Jezusa Chrystusa. A więc sprawy związane z naszą wiarą są u mnie na pierwszym miejscu. Myślę, że Kościół odwrócił kolejność do góry nogami. To oczywiście moja opinia, ukształtowana podczas osobistej modlitwy. Powszechne powołanie do świętości jest jedyną rzeczą, dzięki której nasze wysiłki, by położyć kres handlowi ludźmi i rasizmowi, uleczyć choroby społeczne, takie jak narkomania, i sprawić, by nasze powietrze i woda stały się czystsze, mogą być owocne.

Weźmy pod uwagę całą listę problemów na ziemi, która nie ma końca. Jezus Chrystus jest odpowiedzią na wszystkie problemy na tej liście. Zanim przejdziemy do potrzeby skutecznej polityki, do posługi charytatywnej, do roztropnego zarządzania dobrami tego świata, do tych wszystkich niezbędnych kwestii, Jezus musi być na pierwszym miejscu. Kościoły muszą być odważne i mówić, że Jezus Chrystus jest odpowiedzią. To może brzmieć idealistycznie. Ludzie mogą odpowiedzieć: W ten sposób nigdy nigdzie nie dojdziemy. Ale ja wierzę, że nigdy nigdzie nie dojdziemy, mówiąc, że głównym zadaniem Kościoła jest reformowanie prawa, wpływanie na polityków czy nawet karmienie głodnych. Jeśli jesteśmy reformatorami, to jesteśmy reformatorami dusz i stylu życia. Jeśli jesteśmy influencerami, naszym zadaniem jest wpływać na świat, aby podążał za Chrystusem. Jeśli chcemy nakarmić świat, najpierw podajmy mu Ciało Chrystusa.

Zbyt często zdarza się nam odwracać te rzeczy. I jak na ironię to sprawia, że nasze doczesne wysiłki są mniej skuteczne. Kiedy ludzie nawiązują relację z Jezusem Chrystusem, kiedy ich serca są nawrócone, kiedy żyją według wartości ewangelicznych, kiedy kierują się katolickim nauczaniem moralnym – wtedy czynią sprawiedliwość i uchwalają dobre prawa. Jeśli są blisko Chrystusa, będą karmić głodnych, chronić środowisko, traktować innych ludzi sprawiedliwie, bez względu na rasę, i będą dążyć do pozyskania każdego innego dobra doczesnego. W czasach społecznych przewrotów skupienie się na pracy społecznej może kusić biskupów i księży. Naszym zadaniem jest jednak nawracanie serc i pozwolenie osobom świeckim na pracę społeczną w świecie, co, jak mówi Sobór Watykański II, jest ich szczególnym obowiązkiem (Apostolicam actuositatem, nr 7). Jednak z tymi wszystkimi wielkimi strukturami i departamentami, ludźmi zarabiającymi ogromne pieniądze, skupionymi na światowych reformach, ryzykujemy, że Chrystus zostanie pominięty.

Nie jestem najbardziej popularnym człowiekiem w konferencji episkopatu, ale moim zadaniem nie jest bycie popularnym wśród grupy biskupów; moim zadaniem jest raczej nauczanie i uświęcanie trzody znajdującej się pod moją opieką” (J.E. Strickland, Światło i zaczyn. Odnowa Kościoła, której muszą dokonać wierni, Kraków 2021, s. 133–137).