Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski
Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? (Łk 18, 8).
1. Biblia
Charakterystyczną cechą prawodawstwa i stosowania prawa w starożytnych społeczeństwach była zależność sędziego od grupy społecznej, z której się wywodził. W prawie rzymskim sędziowie należeli do wyższych warstw, w innych kulturach, np. w judaizmie, zależni byli od nich, przynależąc często do tzw. uczonych. Jako wykształceni urzędnicy przyjmowali oni ważne funkcje, ale nie należeli do wyższej sfery i nie mieli udziału w ich dobrach i przywilejach. Tym niemniej związani byli z warstwą rządzącą i zależni od ich wsparcia. Z tego powodu byli podatni na przekupstwo ze strony silniejszych partnerów sporu. Wprawdzie bezstronność sędziów teoretycznie była zawsze sławiona i ceniona, ale liczba starotestamentalnych tekstów zwalczających przekupność sędziów dowodzi, że nie było to, zwłaszcza w niektórych epokach, rzadkością. W takiej sytuacji pozycja wdów i sierot była szczególnie trudna. W starotestamentalnych tekstach wdowy, sieroty i obcy są zazwyczaj ofiarami działań możnych i bogatych albo przedmiotem zainteresowania występujących w ich obronie sędziów, proroków oraz samego Boga. Wdowa kieruje do sędziego apel: „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem”. W tym wezwaniu z łatwością można dostrzec biblijny nakaz pomocy ubogim, cudzoziemcom, wdowom i sierotom (Pwt 10, 17-18; Iz 1, 23; 10, 1-2; Ez 22, 7). Do takiej pomocy zobowiązany był każdy Izraelita, ale w sposób szczególny każdy, kto sprawował funkcję sędziego. Jeśli w przypowieści słyszymy, że sędzia „Boga się nie bał”, dostrzegamy, że jego zachowanie było przeciwne temu, czego Jozue wymagał od sędziów w Izraelu: sprawiedliwego, niestronniczego i nieprzekupnego sądzenia (2 Krn 19, 5-7).
W centrum przypowieści znajduje się nie tyle niesprawiedliwy sędzia i natarczywa wdowa, ile sytuacja usilnej prośby oddziałująca na nich obydwoje, jeśli nawet akcent w większym stopniu spoczywa na sędzim. Zarysowany jest kontrast pomiędzy Bogiem a sędzią. Ci, którzy zwracają się do Boga, są w daleko lepszej sytuacji, niż ci, którzy proszą ludzi. Ewangelista wzywa, aby wierzący nie ustawali w modlitwie i oczekiwaniu na sprawiedliwość i obronę, która związana jest z nadejściem Syna Człowieczego. Dla ewangelisty wiara, wierność i modlitwa są niezbędne, aby być gotowym na czas wybawienia eschatologicznego. W tej sytuacji wprowadzenie w przypowieść, podejmujące temat modlitwy, nie jest nieodpowiednie, ale przeciwnie - harmonizuje z całością i kontekstem.
Odwołując się do zachowania niesprawiedliwego sędziego, Jezus objaśnia, że nie ma żadnej racji, dla której wytrwała modlitwa nie miałaby być wysłuchana przez wszechmocnego i miłującego Boga. Łukasz posługuje się określeniem „wybrani”, aby podkreślić wierność Boga wobec tych, którzy się modlą dniem i nocą. „Wybrani” w pismach starotestamentalnych to ci, którzy zostali „oddzieleni” przez miłość Boga, poddani wielokrotnie prześladowaniu. Modlitwa wdowy jest modlitwą ubóstwa. Jest to modlitwa w oschłości, w pustce. Idzie o to, aby modlić się także wówczas, gdy modlitwa wydaje się niemożliwa. Nawet gdy doświadcza się nieobecności Boga. Człowiek ubogi szuka Boga również wtedy, kiedy On ukrywa się. Człowiek ubogi nie ustępuje, nie poddaje się zmęczeniu, trzyma się bardziej woli niż uczucia. Człowiek ubogi uporczywie oczekuje Boga, który się ukrywa. Trzeba uwolnić się od przekonania, że na modlitwę trzeba coś przynieść. Modlący się jest jak owa kobieta, która nie ma nic do zaofiarowania (zasług, wykonanych dzieł). Modlitwa nie ma nic do zaofiarowania, oprócz modlitwy. W przypadku kobiety słabość przezwyciężyła siłę. Nie trzeba bać się słabości. Nie trzeba dać się przestraszyć „nieprzezwyciężalnymi” przeszkodami. Szukanie wsparcia wokoło na nic się zda. Najważniejszą broń mamy w sobie. Jest nią nasza słabość i w konsekwencji odwołanie się do mocy Boga
Końcowa część komentarza Jezusa zmienia dotychczasowy pozytywny ton, sugerując możliwość, że Syn Człowieczy podczas swego powtórnego przyjścia nie znajdzie wiary na ziemi. W wypowiedzi pojawia się zatem temat sądu ostatecznego. Czy możemy być pewni, że Syn Człowieczy, powracając znajdzie „tę wiarę” na ziemi? Mowa jest o „tej wierze”, nie zaś o wierze w ogóle. „Wiara”, o której mowa, obejmuje to, czego Jezus nauczał. Wzorem dla tych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, jest wdowa Anna, która modliła się „dniem i nocą” przez ponad dobre pół wieku, nim jej modlitwa została wysłuchana! Mimo to, dzięki swej wierze była gotowa, gdy Syn Człowieczy przyszedł (do świątyni). To zamykające przypowieść odwołanie do „Syna Człowieczego” łączy ją ponownie z poprzednią mową Jezusa (Łk 17, 22. 24. 26. 30). Swoją drugą mowę o końcu czasów Jezus zamknie podobnym wezwaniem do czuwania i modlitwy pośród doświadczeń i przeciwności w oczekiwaniu na „Syna Człowieczego” (A. Paciorek, Przypowieści Jezusa. Wprowadzenie i objaśnienie, Częstochowa 2013, s. 372–378; P.T. Gadenz, Ewangelia według św. Łukasza. Katolicki komentarz do Pisma Świętego, Poznań 2020, s. 354–356).
2. Sztuka
„Pokutującą Magdalenę (1580 r., Budapeszt, Muzeum Sztuk Pięknych) – temat typowy dla kontrreformacji – El Greco (ok. 1541–1614) przekształcił w ponadczasowy obraz vanitas. Magdalena siedzi na skale z książką i czaszką na kolanach, medytując nad ulotnością życia ludzkiego na tym świecie i nieuchronnością śmierci. Jej skąpy strój to malarska symfonia różu, bieli i lazurowego błękitu, harmonizująca z widokiem morza, za którym widać zachodzące słońce. Gdy z bólem rozpamiętuje śmierć Chrystusa, fale bez ustanku odbijają się o brzeg. Jej blada hiszpańska twarzyczka zwraca się ku niebu, gdzie chmury rozeszły się i ukazują światło. Czas ustąpił wieczności.
Głębia, a zarazem prostota tego nadzwyczaj wzruszającego portretu grzesznicy, którą Jezus ukochał, przypomina słowa św. Pawła skierowane do walczącego Kościoła w Koryncie: Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia (1 Kor 1, 18)”. (H. de Borchgrave, Chrześcijaństwo w sztuce, Warszawa 2002, s. 130).
3. Życie
„Po rozwodzie rodziców David – zgodnie z zawartym porozumieniem – zamieszkał u matki. Trudne warunki finansowe zmusiły ich do przeprowadzki do innego miasta. David musiał zmienić szkołę i nawiązywać nowe przyjaźnie. Nie mógł się z tym pogodzić. Zazdrościł dzieciom, których rodzice mieszkali razem, często więc z byle powodu wdawał się w bójki. Rozgoryczenie sprawiło, że był niemiły i złośliwy.
Pewnego dnia podszedł do niego kolega z klasy, który znał jego sytuację rodzinną. Moi rodzice też się rozwiedli – powiedział łagodnie – wiem, co przeżywasz. Musisz jednak pozbyć się złości i żalu. Bardzo surowo oceniasz ludzi, a w ten sposób sam siebie krzywdzisz. Jeżeli nie potrafisz powiedzieć nic dobrego, lepiej nie mów nic.
Początkowo ból, którego doświadczał David, utrudniał docenienie rady kolegi. Ponieważ jednak sytuacja ciągle się pogarszała, zaczął bardziej uważać na to, co mówi. Często powstrzymywał się od komentarza w okolicznościach, w których wcześniej bez zastanowienia wypowiadał sarkastyczne, uszczypliwe uwagi. Zrozumiał, że do tej pory wykazywał się całkowitym brakiem wrażliwości. Zdał sobie sprawę, że nie on jeden znajduje się w podobnej sytuacji. Inne dzieci również przeżywały problemy rodzinne. David wynajdywał różne sposoby, aby dodać im otuchy i złagodzić nieco poczucie bólu i zagubienia. Przed końcem semestru całkowicie zmienił swoje nastawienie, zyskując szacunek kolegów, których wcześniej odpychał jego gniew.
Każdy człowiek może doświadczyć trudnych okresów w życiu rodzinnym, w szkole lub w pracy. Kiedy sprawy układają się źle, skłonni jesteśmy krytykować innych. Wydaje się nam, że gdy zrzucimy na kogoś winę, poczujemy się lepiej. A może po prostu nieszczęście nie znosi samotności!
Kiedy więc jesteśmy w dołku, lepiej zachowajmy milczenie, jeżeli nie potrafimy powiedzieć niczego pożytecznego lub miłego. Negatywne słowa zadają niepotrzebny ból innym, a najczęściej potęgują również nasze problemy” (J. Templeton, Uniwersalne prawa życia, Kraków 2019, s. 112–113).
Poprzednia strona: 29. NIEDZIELA ZWYKŁA (rok C)
Następna strona: Kondycja naszej wiary, ks. Janusz Mastalski