Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: „Co wyszliście obejrzeć na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze?” (Mt 11, 7).

1. Biblia

Tak jak Jan, zadając pytanie „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?”, wydobył na jaw prawdziwą tożsamość Jezusa, tak teraz to Jezus zadaje szereg pytań mających ujawnić prawdziwą tożsamość Jana. I tak jak Jezus wyjaśnił poprzez aluzje do Pisma, na czym polega Jego mesjańska misja, tak teraz przez odwołanie do Pisma wyjaśnia, na czym polegała przygotowawcza misja Jana. Paralele są znaczące, każdy bowiem z nich na swój sposób jest opisany jako „ten, który ma przyjść”.

Wielu Żydów żyjących w I w. po Chr. wierzyło, że prawdziwi prorocy należą do przeszłości, dopuszczali jednak możliwość odnowienia instytucji prorockiej u schyłku czasów. Wypełniając przepowiednię Ml 3, 1 Jan był kimś więcej niż Bożym heroldem – był osobą bezpośrednio zapowiadającą nadejście Pana, spełniając proroctwo o powrocie Eliasza (Ml 4, 5-6). Nazwanie Jana „największym” było typową formą żydowskiej pochwały, można było tym mianem określać kilka osób jednocześnie. Rabini jednym tchem nazywali zarówno Józefa (Egipskiego), jak i Mojżesza największymi postaciami w dziejach Izraela. Nazwa „narodzeni z niewiast” była popularnym starotestamentowym określeniem ludzi (zob. Hi 14, 1).

Jezus pyta tłumy o ich zainteresowanie Janem, który przyciągał na pustynię ludzi nawet z odległych stron. Było to nie lada wyzwanie. Wielu z nich pokonywało duże odległości; teren był nieprzyjazny; zapasy trzeba było nieść ze sobą; a dla większości podróż powrotna była wyczerpującą wspinaczką po zboczach Doliny Jordanu. Tym, co przyciągało ludzi do tego głoszącego na pustyni kaznodziei, było coś więcej niż zwykła ciekawość. Ale co? Jezus stara się uzyskać odpowiedź przez zadanie tłumom pytań wprost. Po pierwsze, pyta, czy pielgrzymi przybywali, by zobaczyć trzcinę kołyszącą się na wietrze. Wielu sądzi, że odnosi się to do kogoś, kto stara się podobać innym, kto łatwo ulega opiniom innych i mówi im wszystko, co chcą usłyszeć. Trzcina była bowiem bardzo delikatna, zatem „trzcina kołysząca się na wietrze” była powszechnie uznawana za słabą i symbolizowała między innymi ludzi chwiejnych duchowo. Ale nie byłaby to właściwa charakterystyka Jana. Został on wrzucony do więzienia za mówienie prawdy wtedy, gdy było to niepopularne i niebezpieczne (zob. 14, 3-4). Trudno również dopasować Jana do opisu rozpieszczonego księcia, który wypoczywa w miękkie szaty ubrany. Przeciwnie, Jan na ciele nosił szorstkie odzienie ze skóry zwierząt, a jego pożywienie stanowiły owady i dziki miód (3, 4). Jan w ogóle nie znał światowego luksusu.

Trzecie pytanie Jezusa dotyczy tego, czy Jan był postrzegany jako prorok. Ten opis całkiem dobrze pasuje, jednak Jezus stwierdza, że Jan był więcej niż prorokiem. Dlaczego? Jan bowiem nie tylko przepowiedział przyjście Mesjasza, ale i sam stanowił wypełnienie. Jezus wykazuje to za pomocą cytatu ze Starego Testamentu: „Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą” (Wj 23, 20), „aby przygotował Ci drogę” (Ml 3, 1). Z obu tych fragmentów wynika, że Jan odegrał kluczową rolę w przygotowaniu Izraela na przyjście Mesjasza. Wykorzystanie cytatu z Księgi Wyjścia, dotyczącego wędrówki Izraela do ziemi Kanaan, sugeruje, że Jan prowadził Izraela do nowej ziemi obiecanej, jaką było mesjańskie odkupienie. Sięgnięcie do przepowiedni Malachiasza wskazuje, że Jan przygotowywał swój lud na spotkanie z Panem. W rzeczywistości z kontekstu, w którym ta deklaracja pada w Księdze Malachiasza, wynika, że mającym przygotować drogę będzie Eliasz, który przyjdzie ponownie (zob. Ml 3, 23). Czytelnicy Ewangelii Mateusza nie będą tym zaskoczeni, widzieli już bowiem Jana ubranego jak Eliasz (por. 3, 4 z 2 Krl 1, 8) i spotkali go po raz pierwszy nad rzeką Jordan, w którym to miejscu Eliasz był po raz ostatni widziany kilka wieków wcześniej (por. 3, 6 z 2 Krl 2, 6-12). Lecz na wypadek, gdyby te wskazówki okazały się zbyt subtelne, Jezus otwarcie mówi nam, że Jan jest Eliaszem, który ma przyjść. Nie chodzi tu o to, że Jan jest samym Eliaszem, lecz że jego prorocka misja jest taka jak Eliasza.

Obecność Jana Chrzciciela w Nowym Testamencie można uznać za potrzebę ukazania ogniwa historii, bezpośrednio poprzedzającej przyjście Mesjasza. Jezus wskazał na Jana, który jako Eliasz zwrócił uwagę na nadejście czasów mesjańskich. Będąc prorokiem akceptowanym przez lud, choć wzorem wielu dawnych proroków odrzuconym przez władzę świecką, Jan zainicjował typową dla czasów mesjańskich kontestację sformalizowanych ceremonii kultycznych, zwracając uwagę na potrzebę odmiany serca; z nawróceniem, przyjęciem chrztu pokuty – znaku nawrócenia (a nie z ofiarami ekspiacyjnymi) łączyło się odpuszczenie grzechów (C. Mitch, E. Sri, Ewangelia według św. Mateusza. Katolicki komentarz do Pisma Świętego, Poznań 2019, s. 152–154; C.S. Keener, Komentarz historyczno-kulturowy do Nowego Testamentu, Warszawa 2017, s. 33–34; J. Szlaga, Jan Chrzciciel [w]: Nowy słownik teologii biblijnej, red. H. Witczyk, Lublin–Kielce 2017, s. 286–287).

2. Sztuka

Święty Jan Chrzciciel należy do najczęściej przedstawianych świętych; są mu poświęcone wszystkie baptysteria. Jest on patronem zakonów (joannitów-maltańczyków), miast (Florencja) i krain (Burgundia). Najstarsze wizerunki Jana Chrzciciela, na których jest przedstawiony w szatach kapłańskich, pochodzą z okresu wczesnego chrześcijaństwa; począwszy od średniowiecza Jana Chrzciciela przedstawiano jako żyjącego na pustyni anachoretę o ascetycznym wyglądzie, z brodą i zmierzwionymi włosami. Typ przedstawień Jana Chrzciciela nie zmieniał się w sztuce Wschodu, natomiast inaczej było na Zachodzie, gdzie na wizerunkach prorok ma ubranie z sierści baraniej lub koziej i często trzyma baranka z krzyżem, wskazującego na związek między Janem jako zwiastunem Jezusa, Barankiem Bożym i ukrzyżowanym Chrystusem. W renesansie rozpowszechnił się wizerunek małego Jana Chrzciciela, który bawi się z Dzieciątkiem Jezus i towarzyszącym mu barankiem w obecności Maryi.

W Gemäldegalerie w Berlinie znajduje się obraz niderlandzkiego malarza Geertgena tot Sint Jansa Święty Jan Chrzciciel na pustkowiu (ok. 1495). Widzimy świętego siedzącego na skalnym występie w lesie. Opiera głowę na prawej ręce, zadumany, ze wzrokiem utkwionym w nieokreślony punkt. Nosi ciemnobrązową szatę z wielbłądziej sierści i niebieski płaszcz, który opada na ramiona. Złote promienie otaczają głowę świętego. Jego bose stopy, które z roztargnieniem pociera o siebie, symbolizują pokutę i życie w ubóstwie. Cicha melancholia, która przemawia z postawy świętego, kontrastuje z otaczającym go barwnym pejzażem. Jest lato, czas, kiedy wszystko kwitnie i żyje. Ptaki torują sobie drogę po niebie. Zające skubią trawę, z krzaków wylatują bażanty, pod zacienionymi drzewami pasą się jelenie, a czapla szuka pożywienia na brzegu bagnistego stawu. W tle strumień – rzeka Jordan? – wije się przez łąki, a w jego wodzie odbija się niebo i drzewa. Dopiero w oddali, pod błękitnym pasmem górskim rozmytym we mgle, widać wieże miasta. U boku świętego spoczywa biały baranek ze złotymi promieniami otaczającymi jego głowę. Baranek jest symbolem Chrystusa, którego sam Jan nazwał: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1, 29). Rozmyślanie świętego dotyczy więc przede wszystkim drogi cierpienia Chrystusa i łaski przebaczenia grzechów. Symbolicznie wskazuje na to rosnący u jego stóp orlik z ciemnoniebieskimi kwiatami i ciernisty oset. To nie jałowa pustynia, na której Jan przygotowuje się do zadania prekursora Chrystusa, ale raczej zalesiony, odludny krajobraz, który Geertgen, podobnie jak wielu innych artystów północnych, utożsamiał z pustynią. Zestawienie tego cichego, spokojnego pejzażu z gorzkimi myślami, które pochłaniają świętego, daje początek tajemniczej, lirycznej, a zarazem dramatycznej atmosferze tego obrazu. Od wczesnych czasów chrześcijańskich narodziny Chrystusa i Jana Chrzciciela były kojarzone z głównymi punktami zwrotnymi w ciągu roku i zostały przesunięte na przesilenia zimowe i letnie. Wzruszające słowa Jana Chrzciciela: „Trzeba, żeby On wzrastał, a ja żebym się umniejszał” (J 3, 30) zawsze wiązano ze zmieniającymi się długościami dnia i nocy (R. Ferrari, Jan Chrzciciel [w]: Nowy leksykon sztuki chrześcijańskiej, red. L. Castelfranchi, M.A. Crippa, Kielce 2013, s. 359; J. Seibert, Leksykon sztuki chrześcijańskiej. Tematy, postacie, symbole, Kielce 2007, s. 131; S. Zuffi, Nowy Testament, Postacie i epizody, Warszawa 2007, s. 144; Johannes der Täufer in der Einöde, Gemäldegalerie der Staatlichen Museen zu Berlin, http://www.smb-digital.de/eMuseumPlus?service=ExternalInterface&lang=en, dostęp: 5.06.2022).

3. Życie

„W czasopiśmie The Clergy Journal prezbiteriański duchowny Thomas Hilton opowiada historię Benjamina Weira. Weir, jako protestancki pastor przebywający na misji w Libanie, w 1984 roku został porwany przez islamskich terrorystów. Czternaście miesięcy przetrzymywano go w odosobnionym karcerze. Na początku nie miał nic do czytania, a nawet nie mógł rozmawiać z porywaczami. Był zdany wyłącznie na swe wewnętrzne zasoby. Ben wspomina, że przywoływał w pamięci ważne fragmenty z Pisma Świętego oraz słowa ulubionych pieśni. Opowiada, że łańcuch, którym był przywiązany do kaloryfera, służył mu do odmawiania protestanckiej formy różańca. Pod koniec dnia, ale także o innych porach, odliczał na ogniwach łańcucha wszystkie rzeczy, za które był wdzięczny. Tak – naprawdę mówił o wdzięczności! Dzień w celi opisywał następująco: Rano, kiedy się budziłem, zazwyczaj słyszałem świergot ptaków, szczekanie psów lub inne odgłosy życia. W duchu dziękczynienia chwaliłem Boga za to, że kolejny dzień daje mi zdrowie i siły. W sytuacji, w jakiej znajdował się Ben, dziękczynienie bez wątpienia było drogą do duchowego wzrostu” (J. Templeton, Uniwersalne prawa życia, Kraków 2019, s. 238–239).

Jan Chrzciciel był twardym człowiekiem, wychowanym w trudnych pustynnych warunkach. Dojrzałość i wielkość ludzi sprawdza się w trudnych warunkach. Niezależnie od tego, jak jest nam trudno, warto przeżywać czas naszego życia z wiarą i nadzieją.