Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Patrzcie i cieszcie się, ubodzy, niech ożyje serce szukających Boga (Ps 69, 33).

1. Komentarz naukowy

Uczeni uważają Ps 69 za lamentację jakiejś bliżej nieznanej jednostki. Przeplatają się tutaj lamentacje z prośbami, toteż niektórzy usiłowali wyróżnić dwa oddzielne utwory. Ale nie ma ta opinia przekonujących dowodów. Powtarzanie narzekań i próśb można wyjaśnić przeznaczeniem utworu dla kultu lub wielkim wzburzeniem autora. Bohater Ps 69 jest bliski śmierci. Bóg ciężko go doświadczył, co stało się powodem posądzeń go o różne występki. W Ps 69 można wyróżnić następujące części: modlitwa do Boga o pomoc w ciężkim położeniu (2–5), wyznanie win, prośba o upokorzenie wrogów (6–7), kontynuacja skargi (8–13), dalsze prośby i życzenia (14–19), opis wyszydzania przez nowych nieprzyjaciół (20–22), złorzeczenia nieprzyjaciołom (23–29), przedstawienie siebie jako ubogiego i ostatnia prośba (30). Ps 69 kończy się obietnicą dziękczynienia i uwielbienia Boga, gdy mu okaże swoje miłosierdzie. Czas powstania Ps 69 trudno dokładnie określić. Wydaje się, że mogło to mieć miejsce gdzieś po czasach Jeremiasza, wkrótce po powrocie z niewoli babilońskiej.

Psalmista, by skłonić Boga do wysłuchania modlitwy, najpierw przypomina Mu, że cierpi z powodu swego oddania się Bogu. Gdyby nie dbał o sprawy Boże, to by nie stał się pośmiewiskiem swoich nieprzyjaciół. Posty, przebranie się w wór na znak pokuty nie uspokoiło jego nieprzyjaciół, ale stał się przedmiotem kpin zarówno tych, którzy siedzieli w bramie miasta, jak i tych, którzy w gospodach pijali sycerę. Psalmista postanawia prosić Boga o pomoc. Uważa, że jest to dobry czas na modlitwę. Czynił pokutę, zrozumiał i wyznał swój grzech i dlatego ufa, że Bóg wyciągnie go z tego położenia, z którego bez Bożej pomocy nie zdoła się wyratować. Jest zaś pewny tej Bożej pomocy, gdyż Bóg jest dobry i łaskawy oraz miłosierny. Zbliży się przeto do psalmisty i wyratuje go choćby przez wzgląd na jego wrogów.

Psalm kończy podziękowanie za Bożą pomoc, jaką okazało cierpiącemu imię Jego. Psalmista wie, że bardziej podoba się Bogu dziękczynienie, niż krwawa ofiara ze zwierząt. To podziękowanie wyrażą z psalmistą wszyscy ubodzy, gdyż będzie to dla nich dowodem Bożej życzliwości. Z serca tedy nie tylko psalmisty, ale z serc wszystkich ubogich popłynie hymn uwielbienia Jahwe za to, że ich wysłuchał i nie wzgardził swoimi więźniami. Hymn uwielbienia Jahwe obejmie też cały wszechświat: niebo i ziemię oraz morza i to, co je wypełnia. Gorliwy psalmista wyraża pewność, że Jahwe pomoże Syjonowi w odbudowie miast judzkich.

Sługa Boży musi nieraz wiele znieść zniewag za swoją gorliwość. Zsyła nań sam Bóg cierpienie, choć należał on do gorliwych Jego czcicieli i czuł się niewinny. To go jednak nie załamało, ale kazało ufać Bogu. Ufność tę potęgowała świadomość, że odmówienie pomocy przez Boga psalmiście byłoby szkodą duchową dla wszystkich tych, którzy jak psalmista służą Bogu. Boża pomoc psalmiście będzie obudzeniem ufności u wszystkich wiernych. To motywowanie prośby sprawiło, że Ps 69 należy do najczęściej cytowanych psalmów w NT. Ps 69 uważa się za obraz cierpień każdego gorliwego chrześcijanina razem ze sługą Bożym (Księga Psalmów. Wstęp, przekład z oryginału, komentarz, ekskursy, oprac. J. Łach, (Pismo Święte ST; t. 7, cz. 2), s. 321–323).

2. Mistrzowie teologii i życia duchowego

„Wiara w Jezusa Chrystusa zakłada również nowy sposób spojrzenia na człowieka – spojrzenie pełne ufności i nadziei. Zresztą samo doświadczenie i prawy rozum potwierdzają, że istota ludzka jest podmiotem zdolnym do rozumienia i chcenia, wolnym i posiadającym samoświadomość; jest niepowtarzalna i niedająca się zastąpić, jest ukoronowaniem całej rzeczywistości ziemskiej, a w związku z tym musi być uznawana za wartość samą w sobie i zasługuje na przyjęcie zawsze z szacunkiem i miłością. Nie może być traktowana jak przedmiot posiadania lub rzecz, którą można dowolnie manipulować” (Benedykt XVI, Przyjście Pana. Rozważania papieskie, Kraków 2018, s. 23).

3. Z życia wzięte

2012. Świat praw bez obowiązków, 3 marca 2012.
„Pewien mieszkaniec domu [dla bezdomnych i chorych Katolickiej Wspólnoty Chleb Życia] na Łopuszańskiej, żeby praw jego obywatelskich nie złamać, nawet ksywy nie podaję, postanowił walczyć o prawa człowieka. Na cowieczornym zebraniu mieszkańców wystąpił z hasłem: A teraz to my o prawach człowieka porozmawiajmy. Renia, choć była wykończona po nocnych dyżurach i całodziennej pracy, otrzeźwiała natychmiast, bo sprawa wagi wielkiej, i rzuciwszy okiem na obrońcę owych praw, spokojnym głosem powiedziała: O, widzę że ten sweterek, który masz na sobie, to ukradłeś z magazynu! I w trosce o prawa i godność delikwenta kazała mu oddać, wyjaśniwszy uprzejmie, że dostałby go bez problemu legalną drogą zgłoszenia potrzeby posiadania.

Mieszkańcy Jankowic też czuli się ograniczeni w swoich prawach. Dzisiaj w słowach żołnierskich, choć nie krótkich, wyjaśniałam, że chodzenie w samych slipach po domu pełnym ludzi, w tym kobiet, do praw obywatelskich nie należy, podobnie jak zbytnie publiczne okazywanie czułości wybranej osobie. I usłyszałam, że przecież mówimy w kaplicy o miłości, to poklepać po pupie kobity nie wolno? Przecież to prawo człowieka, owo baby klepanie, czy ona chce, czy nie chce. I w ogóle więcej praw się należy, głównie – jako że wiosna blisko – prawo do picia alkoholu. Bo marzec to najgorszy miesiąc dla ludzi słabych psychicznie i uzależnionych. Żyjemy w świecie praw bez obowiązków. Nawet najsłabszy ma obowiązki wobec siebie i innych” (M. Chmielewska, Dobro, jako choroba zakaźna, Poznań 2016, s. 18).

1. (Ze wspomnień i listów Etty Hillesum /1914–1943/ – holenderskiej Żydówki. W 1943 r. dobrowolnie deportowana do Auschwitz. Uczyniła to w geście solidarności z innymi Żydami/:

Do dwóch sióstr z Hagi
Amsterdam, koniec grudnia 1942 r.

„Ciągle uderza mnie fakt, że pomimo wspólnej biedy nie zanikają sprzeczności. Wędrując po błocie między dwoma dużymi barakami, spotkałam pewnego razu dziewczynę, która opowiedziała mi, jak przez przypadek trafiła do obozu. (Typowe zjawisko: każdy sądzi, że właśnie jego przypadek to nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Generalnie nie dojrzeliśmy jeszcze do posiadania wspólnej świadomości historycznej). Ale wracając do tej dziewczyny: opowiedziała mi przygnębiającą historię o paczkach, które nie nadchodziły i kilku utraconych parach butów. Nagle twarz jej pojaśniała:

– Za to mamy ogromne szczęście do ludzi, tworzymy prawdziwy elitarny barak. Wiesz, jak go nazywają – kontynuowała z dumą – zakolem Heerengracht (ulica w Amsterdamie położona nad kanałem. W jej zakolu stoją urocze kamienice).

Stałam oniemiała, spojrzałam na jej zniszczone buty, umalowaną twarz i nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać” (Etty Hillesum, Myślące serce. Listy, Kraków 2002, s. 60).