Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

A Jezus znowu rzekł do nich: „Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego!” (J 20, 21-22).

1. Biblia

Jezus w uwielbionym ciele potrafi wejść pomimo zamkniętych drzwi. Niekiedy słyszymy takie słowa: „Nikt nie wie, jak będzie po śmierci, bo nikt stamtąd nie wrócił”. My znamy Kogoś, kto przyszedł do nas „z tamtej strony”. Spójrzmy więc na Jezusa przychodzącego do uczniów: ma prawdziwe ciało, ale inne od naszego obecnego, zdolne przejść przez zamknięte drzwi.

„Stanięcie pośrodku” wyraża w czwartej Ewangelii postawę zajmowaną głównie przez Jezusa. Zajęcie przez Niego centralnej pozycji w gronie zamkniętych w wieczerniku uczniów skupia uwagę zebranych, przygotowując ich na przyjęcie słów i gestów zmartwychwstałego Pana, które objawiają świadczącego Ojca. Skierowany do uczniów zwrot „Pokój wam!” występuje u Jana tylko w narracjach po zmartwychwstaniu Jezusa. O przekazywaniu pokoju Dwunastu i posiadaniu go przez nich mówi Jezus wcześniej podczas ostatniej wieczerzy. Jego wypowiedź wskazuje na powierzenie, pozostawienie i posiadanie pokoju „teraz”, ale także w przyszłości. Obiecany przez Jezusa pokój od początku jest identyfikowany z Jego obecnością i stanowi wartość należącą do zaplanowanego przez Boga porządku w świecie.

„Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: ‘Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane’”. Aby zrozumieć sens tego tchnienia, warto przypomnieć sobie dwie sceny: pierwsza, to stworzenie człowieka, gdy Bóg tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, dzięki czemu człowiek stał się istotą żyjącą; Bóg daje człowiekowi coś z siebie, swoje tchnienie, a w omawianej przez nas scenie – swojego Ducha. Jest też inna bardzo ciekawa scena – w Księdze Proroka Ezechiela w rozdziale 37: Ezechiel widzi dolinę pełną wyschłych kości, a Bóg każe mu do nich prorokować: „Z czterech wiatrów tchnij duchu i powiej po tych umarłych, aby ożyli”. Trzeba ducha, jego tchnienia, by wyschłe kości powróciły do życia. A Jezus tchnie na uczniów i mówi: „Weźmijcie Ducha Świętego”; jest to więc nowe stworzenie, początek nowego życia. To jest właśnie Janowy opis zesłania Ducha Świętego. Oczywiście, zaraz rodzi się wątpliwość: w Dziejach Apostolskich czytamy, że Duch zstąpił na uczniów w dzień Pięćdziesiątnicy, tymczasem w opisie Janowym Duch zostaje dany wieczorem w dniu Zmartwychwstania. Jak pogodzić te dwa opisy – opis Janowy i Łukaszowy, gdzie Duch zostaje dany dopiero 50 dni później? Wydaje się, że wszelkie próby pogodzenia tych tekstów byłyby zbyt karkołomnym zadaniem. Zarówno Łukasz, jak i Jan są zgodni co do jednego: Dar Ducha wypływa z misterium paschalnego Jezusa.

Jan przedstawia dar Ducha jako początek nowego stworzenia, które dokonuje się wraz ze zmartwychwstaniem Chrystusa. Natomiast Łukasz sytuuje moment narodzin Kościoła w dniu Pięćdziesiątnicy, gdy świętowano nadanie Prawa na Synaju, co definitywnie ukonstytuowało naród wybrany. Teraz Bóg udziela Ducha, który jest tym nowym prawem wypisanym w ludzkich sercach, a Duch napełnia tych, którzy stanowią początek nowego ludu Bożego.

Zmartwychwstały Jezus łączy dar Ducha Świętego z władzą odpuszczenia grzechów. Na początku Jezus został nazwany „Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata”. Głosił, że Jego zbawcze dzieło uwalnia ludzkość z niewoli grzechu. Włączając uczniów w swoje posłannictwo, Jezus daje im również władzę odpuszczania ludziom grzechów, czyli czyni ich szafarzami Bożego miłosierdzia, dzięki Duchowi Świętemu. Użyta tutaj strona bierna („odpuszczone”, „zatrzymane”) sugeruje, że przez Kościół działa sam Bóg. Dlatego przebaczenie, którego szafarzem na ziemi jest Kościół, dokonuje się również w niebie (D. Piekarz, Jezus jakiego nie znamy. Spotkania z Jezusem w Ewangelii św. Jana, Kraków 2015, s. 119-122; D. Ledwoń, Świadectwo Ojca w czwartej Ewangelii. Studium egzegetyczno-teologiczne, Katowice 2017, s. 231-233; F. Martin, W. M. Wright IV, Ewangelia według św. Jana. Katolicki komentarz do Pisma Świętego, Poznań 2020, s. 384).

2. Sztuka

„Domenicos Theotocopulos (1541-1614) znany powszechnie jako El Greco pochodził z Krety, wtedy weneckiej prowincji. Tam zdobył umiejętności malarza ikon zgodnie z obowiązującymi na wyspie regułami. Dokształcał się w Wenecji, obracając wśród takich sław jak Tycjan czy Tintoretto. Następnie trafił do Rzymu, gdzie chciał być mądrzejszy od wszystkich i zaproponował, żeby zeskrobać w całości Sąd Ostateczny Michała Anioła, nad którym właśnie dokonywano też swoistego sądu z powodu m.in. nagości, a wtedy on, Grek, namaluje tę scenę o wiele piękniej. Zraził sobie wówczas środowisko, a że w Wenecji także dla niego miejsca nie było, ambicja sukcesu rzuciła go do odległej Hiszpanii i w Toledo rozwinął skrzydła. El Greco jako malarz stał się wizjonerem, oddawał wspaniale ducha panującej wówczas w Hiszpanii gorączki religijnej. Przenosił na płótna wizje cudze – znajomych kaznodziejów i mnichów, wzbogacając je własną wyobraźnią.

Zesłanie Ducha Świętego (Muzeum Narodowe Prado, Madryt) pochodzi z późnego okresu twórczości. Wśród gromady przejętych apostołów skupionych wokół Maryi malarz umieścił także siebie – stoi jako drugi od prawej strony. Już nie rudowłosy i rudobrody; zestarzał się, wsunął siwą głowę między apostołów, nie omieszkał i nad nią umieścić płomyka Ducha Świętego. Ale jako jedyny patrzy poza obraz, całkowicie obojętny na dokonujące się misterium. Innych aż wygina z wrażenia, rzucają się jak w konwulsjach – on pozostał niewzruszony. A przecież to jego wyobraźnia i pędzel rozwibrowały ten obraz do granic możliwości, proponując sztukę nową, tak bardzo odległą od renesansowego umiaru. (B. Fabiani, Biblia w malarstwie, Warszawa 2020, s. 402-404).

3. Życie

Edith Eger w swojej książce pt. Dar. 12 lekcji, dzięki którym odmienisz swoje życie pisze:

„Mój wnuk Jordan jest fotografikiem i ostatnio został zatrudniony, by robić zdjęcia w wytwórni filmowej w Los Angeles. Do studia zawitał reżyser, który kilka dni wcześniej zdobył Oscara. Ktoś go zapytał, gdzie umieścił swoje trofeum. Ku zaskoczeniu wszystkich odpowiedział, że schował je do szuflady: Nie chcę, żeby moje dzieci codziennie wychodziły do szkoły i patrząc na tę statuetkę, zastanawiały się, co powinny zrobić, by mi dorównać. (...)

Nie musimy ukrywać swoich sukcesów przed dziećmi. Ale tamten reżyser doszedł do mądrego wniosku, że jego nagrody i dokonania nie stanowią o tym, jakim jest człowiekiem. Nie należy mylić tego, kim się jest, z tym, co się osiągnęło. Gdy łączymy dokonania z wartościami, nasze sukcesy oraz rozczarowania mogą stać się dla dzieci ciężarem, który trudno udźwignąć” (Poznań 2021, s. 69-70).

Mądry człowiek. Nie chciał nakręcać dzieci. Pragnął, by szły drogą własnego powołania. Duch Święty działa w każdym człowieku w sposób absolutnie wyjątkowy. Nie należy kopiować życia innych ludzi, ale otwierać się na to, co Bóg specjalnie dla mnie przygotował. Nie warto też innych (swoich dzieci) próbować kształtować według własnych ambicji.