Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Rzekł więc Heli do Samuela: Idź spać! Gdyby jednak ktoś cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha (1 Sm 3, 9).

1. Komentarz naukowy

W zbiorowym powołaniu całego Izraela uczestniczyły osoby, które nie były bezpośrednio powołane przez Boga, np. królowie czy kapłani. Szczególną rolę w jego historii odegrały jednak osoby obdarzone powołaniem indywidualnym dla wypełnienia jakiejś specjalnej misji na rzecz narodu wybranego, a wśród nich wyróżnia się Abrahama, Mojżesza, Jozuego, Gedeona i Samuela. Prototypem powołania indywidualnego w ST pozostaje jednak powołanie prorockie. Każde z nich wiązało się z posługą słowu Bożemu, jednak miało swoją specyfikę, będąc dla proroka osobistym i niepowtarzalnym przeżyciem. Z analizy opisów wszystkich powołań prorockich w ST można odtworzyć pewien ogólny schemat ich przebiegu: rozpoczyna go spotkanie proroka z Bogiem w formie teofanii, wizji lub w inny bliżej nieokreślony sposób. Po nawiązaniu dialogu następuje zapewnienie o pomocy Boga (jestem z tobą); wiąże się ono z nakazem wykonania określonej czynności lub przekazania posłannictwa.

Samuel mógł myśleć (o ile w swym młodym wieku stawiał już sobie takie pytania), że odnalazł swą życiową drogę: oddany przez matkę do przybytku uczył się służyć Bogu u boku sędziwego Helego, któremu pomagał. Ale głos rozbrzmiewający w nocy (Samuelu...) miał zbudzić go nie tylko ze snu, ale i ze spokojnego życia. Łatwo pomylić głos Boga z głosem człowieka (i odwrotnie), na szczęście doświadczony „kierownik duchowy” – Heli – potrafi podsunąć młodzieńcowi właściwą odpowiedź: Mów, Panie... Gdyby wiedział, co usłyszy! Nie, Bóg nie posyłał go do dalekich ludów... Ten, który wybrał Samuela na swego proroka, posyłał go ze straszliwą wyrocznią do... Helego, jego nauczyciela i mistrza, a zapewne i najlepszego przyjaciela: ...Ukarzę dom jego na wieki za grzech, o którym wiedział; synowie jego bowiem bluźnią Bogu, a on ich nie skarcił... Wina domu Helego nie będzie nigdy odpuszczona... Ten chłopiec ma przekazać taką groźną wiadomość sędziwemu „nauczycielowi”, „nowicjusz” ma prorokować przeciw „magistrowi nowicjatu”! Nie dziwmy się, że Samuel ociąga się ze spełnieniem posłannictwa i dopiero przynaglany przez Helego wyjawia mu usłyszane słowa. Wola Boga posyła czasem człowieka... znacznie bliżej niż on sam by chciał; łatwiej głosić kazania dalekim ludom niż własnym krewnym i sąsiadom..., zwłaszcza jeśli orędzie nie będzie miłe dla ich ucha i jeśli jego zwiastun ma dalej mieszkać wśród nich. Dlatego podziwiając wielkość Samuela, umiejmy też docenić wspaniałą postawę „przegranego bohatera” – Helego, który wobec dramatycznego proroctwa ma tylko jedną odpowiedź: On jest Panem! Niech czyni, co uznaje za dobre (S. Haręzga, Powołanie [w]: Nowy słownik teologii biblijnej, Lublin-Kielce 2017, s. 717–719; D. Piekarz, Zaskoczeni Bożym wezwaniem. Abraham, Mojżesz, Samuel, Izajasz, Głos Karmelu 2005, nr 1, s. 8–11).

2. Mistrzowie teologii i życia duchowego

„Młodemu człowiekowi trudno pojąć istotę tajemnicy Chrystusa, ponieważ tajemnica słabości stoi w sprzeczności z naporem młodości” (H.U. von Balthasar, Ziarno pszenicy. Aforyzmy, Kraków 2004, s. 83).

3. Z życia wzięte

Opowiada ks. Stanisław Urbaniak, pallotyn z Rwandy:

„Największą barierą w przyjęciu łaski jest nieprzebaczenie. Wiele razy opowiadałem historię o matce, która nie mogła przebaczyć synowi tego, że rzucił kapłaństwo. Do tego stopnia, że została kompletnie sparaliżowana i karmiono ją łyżeczką. Pojechała do niej nasza grupa wstawiennicza, razem się modlili. I ta kobieta otrzymała łaskę przebaczenia, wstała i ... zaczęła biegać. Przebaczenie uzdrawia.

Inny przykład? Proszę bardzo. To historia znajomej kobiety: kościół, w którym schronili się ludzie, a wśród nich jej mąż z trójką dzieci, zrównano z ziemią. Przyszły bojówki Interahamwe i zburzyły świątynię. Wszyscy zginęli pod gruzami. Ta wdowa powiedziała: Jezu, nie mogę tu już mieszkać. Poślij mnie tam, gdzie się modlą. I zaczęła iść. Pieszo. Szła i szła pięćdziesiąt kilometrów, aż dotarła do naszego sanktuarium. Poczuła wewnętrzny głos: To tu. Została. Włączyła się w prace wspólnoty Emmanuel. A ci ludzie w każdy czwartek zanosili posiłki do więzienia, do tych ... którzy w czasie rzezi byli agresorami, zabójcami. Ta kobieta nigdy nie towarzyszyła wspólnocie w tej posłudze. Zawsze się wykręcała, znajdywała jakieś pilne zajęcie. To był widoczny znak, że nie przebaczyła. Ktoś odważył się i rzucił: Idziesz dziś z nami. Zaczęła się wykręcać: Nie! Zostanę. Pomyję, trzeba mnóstwo rzeczy posprzątać. Idziemy do więzienia – osoba ze wspólnoty nie dawała za wygraną. Co miała, biedaczka, zrobić? Poszła. Zbita jak pies, zmaltretowana. Szukała pretekstu, by gdzieś czmychnąć. W chwili gdy przekroczyła próg więzienia i podała pierwszemu więźniowi miskę, została uzdrowiona. Poczuła, że kamień spadł jej z serca. Przebaczyła. Dzięki temu, że Bóg dał jej człowieka, który powiedział: Idziemy” (M. Jakimowicz, Pan Bóg? Uwielbiam! 44 dobre wiadomości, Kraków 2015, s. 136–137).