Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Pan, Bóg ich ojców, bez ustanku wysyłał do nich swoich posłańców, albowiem litował się nad swym ludem i nad swym mieszkaniem. Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na swój naród do tego stopnia, iż nie było już ratunku (2 Krn 36, 15-16).

1. Komentarz naukowy

Koncepcja gniewu bożego nie była obca religijności Greków czy Rzymian, jednak nie przyjmowali jej greccy ani rzymscy filozofowie. Ci pierwsi uważali bóstwo za wolne od wszelkich uczuć czy cierpień, gdyż uczucia są formą doznawania obcych działań, a więc nie mogą się odnosić do bezprzyczynowej przyczyny wszystkiego. W pismach stoików wolność bóstw od gniewu i innych emocji określano terminem apatheia. W greckiej i rzymskiej filozofii nie było miejsca na zagniewanie istoty boskiej.

My jednak pragniemy rozważyć biblijne spojrzenie na Boga, który wielokrotnie jest ukazywany w świętych księgach jako zagniewany na zło na świecie. Trzeba zawsze pamiętać o tym, że mówienie o gniewie Boga jest metaforą. Zachowanie Boga określamy tak, jak nazywamy postępowanie wzburzonych ludzi – chodzi więc o proces językowego przeniesienia, wymagający odpowiedniej interpretacji, by przy wnioskowaniu zachować z metafory te elementy, które pasują do opisywanej rzeczy. Przypisujemy Bogu ludzkie uczucia, a On nigdy nie reaguje emocjonalnie. Gniew Boży jest w Biblii ukazany inaczej niż gniew ludzki; a różnica zawiera się między dwoma pojęciami: pathos i passio. Namiętność (passio) to poruszenie emocjonalne, które utrudnia rozumową ocenę sytuacji. Tak właśnie jest najczęściej ukazany w Biblii gniew ludzki i dlatego jest on oceniany negatywnie. Natomiast pathos jest rezultatem decyzji i rozważenia, nigdy nie jest przejawem gorączki umysłu oderwanej od zasad moralnych.

Myśląc o Bogu, projektujemy na Niego nasz sposób postrzegania świata, a nic tak nie porusza człowieka jak przemoc. Przemoc obecna w opowiadaniach biblijnych była problemem od początku dziejów Kościoła, na co wskazuje herezja Marcjona, który nie umiejąc pogodzić obrazu Boga sprawiedliwości ze Starego Testamentu z obrazem Boga miłości Nowego Testamentu, usunął Stary Testament ze swojego kanonu. Marcjon został potępiony, ale wciąż można dostrzec ślady jego poglądów, zgodnie z którymi lepiej oddalić czytelnika od trudnego tekstu niż pomóc mu zrozumieć jego znaczenie.

Tymczasem, aby właściwie odnieść się do tego problemu, trzeba uwzględnić Pismo Święte w całości, a nie tylko omawiać wybrany fragment. Okaże się wtedy, że obraz zagniewanego Boga jest dla nas, paradoksalnie, znacznie bardziej pocieszający od greckiego filozoficznego obrazu niewzruszonego bóstwa. Poprzez podkreślenie oburzenia święty autor zamierza naszkicować profil Boga osobowego i moralnego, nieobojętnego, jak bożki, na tematy etyczne, łamanie prawa, upokarzanie ubogich, niecne gierki władzy. Nie zapomina się również jednak o podkreśleniu, że u Boga pierwszorzędna jest miłość. Bóg nie chce zniszczenia, nie cieszy się nim, ale pragnie ustanowić konieczne rozróżnienie dobra i zła, sprawiedliwości i niesprawiedliwości. Gniew Boga to odpowiedź na zło czynione przez naród lub jednostki w Izraelu albo reakcja na działania obcych narodów, które wprawdzie najpierw wykonały Boży wyrok na niewiernym Izraelu, ale potem wpadły w pychę, uznając się za wszechwładne.

W Drugiej Księdze Królewskiej znajdziemy wymowną syntezę różnych rodzajów zła w Izraelu w czasach poprzedzających najazd Asyryjczyków na Królestwo Północne (VIII wiek przed Chrystusem), a następnie zdobycie Królestwa Południowego (Judy) przez Babilończyków (VI wiek przed Chrystusem). Najpierw wspomina się dwa cielce umieszczone przez władcę Królestwa Północnego, Jeroboama, w sanktuariach w Dan i Betel, stanowiących w pewnym sensie odpowiedniki świątyni jerozolimskiej dla mieszkańców Królestwa Północnego. Mówi się też o postawieniu aszery – słupa kultycznego dla pogańskiej bogini. Wreszcie zostaje wskazana najstraszliwsza praktyka: palenie własnych dzieci w ofierze dla Molocha.

Po śmierci pierwszego władcy Saula królem całego Izraela został Dawid, któremu Bóg obiecał, że utwierdzi jego tron na wieki. Tymczasem po kilku wiekach wspomniane wydarzenia deportacji i wyraźnego upadku dynastii zdawały się zadawać kłam Bożym obietnicom. Nic dziwnego, że psalmista nie rozumie zaistniałej sytuacji: Mówiłeś niegdyś w widzeniu do świętych Twoich i powiedziałeś: Włożyłem na głowę mocarza koronę; wyniosłem wybrańca z ludu (...). Potomstwo jego trwać będzie wiecznie i tron jego będzie przede Mną jak słońce (Ps 89, 37-38). Ta terapia wstrząsowa, przeprowadzona za sprawą Babilończyków, okazała się jednak bardzo owocna, jeśli chodzi o pogłębienie narodowej samoświadomości Izraela. Pobyt w kraju pogan skłaniał do refleksji i zdefiniowania własnej tożsamości. Jest to klasyczny przykład, iż w myśli biblijnej nawet wrogie narody mogły się okazać narzędziem w Bożej pedagogii. Zdarzało się jednak, że upojone sukcesem, wbiły się w pychę i nadmiernie gnębiły pobite ludy, a wtedy również przeciw nim zwracał się pedagogiczny gniew Boga (D. Piekarz, Nie święty gniew. Co Biblia mówi o złości, Kraków 2019, s. 17–23, 47–56).

2. Mistrzowie teologii i życia duchowego

„Nienawiść nie jest zła, złe jest nienawidzenie z powodu niewłaściwych rzeczy. Gniew nie jest zły, złe jest gniewanie się z powodu niewłaściwych rzeczy. Opowiedz mi o swoich wrogach, a powiem ci, kim jesteś. Powiedz, czego nienawidzisz, a powiem ci, jaki masz charakter. Nienawidzisz religii? Zatem twoje sumienie cię niepokoi. Nienawidzisz kapitalistów? Zatem jesteś chciwy i chcesz być kapitalistą. Nienawidzisz robotników? To znaczy, że jesteś egoistą i snobem. Nienawidzisz grzechu? To znaczy, że kochasz Boga. Nienawidzisz nienawiści, swojego egoizmu, porywczości i przewrotności? To znak, że jesteś dobrym człowiekiem, bo jeśli ktoś przychodzi do Mnie, lecz bardziej miłuje... swoje życie, nie może być moim uczniem, Łk 14, 26” (F. J. Sheen, Łzy Jezusa, wybór i oprac. Al. Smith, Częstochowa 2020, s. 43–44).

3. Z życia wzięte

„Jedna z przypowieści chrześcijańskich opowiada o zakonniku, który w upalne popołudnie siedział w cieniu ogromnego drzewa przy drodze. Miał nadwagę. Był zmęczony, spocony i w milczeniu rozkoszował się chłodem. Drogą przechodził młody żołnierz. Gdy ujrzał otyłego zakonnika powiedział: Wyglądasz jak świnia! Ten mu odpowiedział: A ty wyglądasz jak Bóg! Dlaczego tak mówisz – spytał zaskoczony żołnierz. Usłyszał: Ponieważ widzimy to, co jest w nas. Ja myślę o Bogu codziennie i gdy spoglądam na świat, widzę właśnie Jego, każdy jest Jego obrazem. Ty najwyraźniej myślisz o czymś innym” (A. Zwoliński, Owoce Ducha, Kraków 2020, s. 44).

Jak wiele zależy od stanu naszego umysłu, naszego serca. Jeśli tam jest pokój, pochodzący od Boga, to inaczej patrzymy na świat. Zadbaj o stan twojego wnętrza. To już półmetek Wielkiego Postu.