Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Potem ukazał się wielki znak na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu (Ap 12, 1).

1. Komentarz naukowy

W raju ziemskim płeć stanowi cechę bardzo istotną natury ludzkiej: człowiek został stworzony jako „mężczyzna i kobieta” (Rdz 1, 27). W przeciwieństwie do zwierząt, kobieta wzięta z najintymniejszego wnętrza Adama, posiada taką samą jak on naturę. Stwierdza to sam mężczyzna, gdy Bóg stawia przed nim nowo stworzoną istotę. Co więcej, stosując się do zamiarów Boga, pragnącego dać mu „odpowiednią pomoc” (Rdz 2, 18), w niej dostrzega Adam samego siebie; uznając jej imię, równocześnie nadaje sobie samemu imię: w obliczu niewiasty nie jest on już zwykłym Adamem. Na płaszczyźnie stworzenia kobieta uzupełnia mężczyznę, sprawiając, że staje się on jej małżonkiem. Ten stosunek miał się opierać zawsze, mimo różnic, na absolutnej równości, lecz grzech go zniszczył, poddając niewiastę pod władzę mężczyzny. Niewiasta nie tylko zapoczątkowuje życie społeczności, ale jest także matką wszystkich żyjących. Podczas gdy wiele religii chętnie przyrównuje kobietę do ziemi, to Biblia utożsamia kobietę z życiem: jest ona, zgodnie z określeniem jej natury, Ewą, „żyjącą”. Jeżeli z powodu grzechu nie przekazuje ona życia inaczej, jak tylko poprzez cierpienia, to przecież tryumfuje nad śmiercią, zapewniając w ten sposób trwałość rodzajowi ludzkiemu. Utrzymując się w tej nadziei, wie ona, że jej potomstwo zetrze kiedyś głowę węża, tego dziedzicznego wroga.

Jakkolwiek pięknym byłby ten portret niewiasty, nie ukazuje on jednak jeszcze jej najwyższej godności. W swej codziennej modlitwie pobożny Żyd jeszcze dziś mówi: Bądź błogosławiony, Panie, za to, żeś mnie nie uczynił ani poganinem, ani kobietą, ani głupcem! Podczas gdy niewiasta ogranicza się do powiedzenia: Bądź pochwalony, Panie, za to, że mnie stworzyłeś według woli Twojej. Dopiero Chrystus uświęci prawdziwie godność kobiety.

Uświęcenie to dokonało się w dzień zwiastowania. Pan zechciał się narodzić z Niewiasty (Gal 4, 4). Maryja, dziewica i matka, spełniła ślub niewieści wydania na świat potomstwa. Równocześnie objawia się w Niej i uświęca pragnienie dziewictwa, odrzucane dotychczas jako coś bardzo zbliżonego do „haniebnej” bezpłodności. Maryja jest wcieleniem ideału kobiety, gdyż Ona to właśnie porodziła Władcę życia. Lecz gdy zwykła ziemska matka znajduje się w niebezpieczeństwie ograniczenia całego swego podziwu do życia cielesnego, danego najpiękniejszemu z dzieci ludzkich, to Jezus pokazał, że istnieje także „dziewictwo wiary” (Łk 11, 28 n.). Poprzez Maryję kobieta może się stać symbolem duszy wierzącej. Jest wtedy rzeczą zrozumiałą, że Jezus pozwalał, by „chodziły z Nim święte niewiasty” (Łk 8, 1 nn.), że stawiał za przykład niewiasty wierne (Mt 25, 1-13) lub że powierzał niewiastom pewne „misje do spełnienia” (J 20, 17). Zgodnie z tym również i Kościół pierwotny uwydatniał miejsce, jakie w nim zajmowało wiele niewiast, i podkreślał odgrywaną przez nie rolę (Dz 1, 14; 9, 36. 41; 12, 12; 16, 14 n.). Odtąd kobiety, zwłaszcza wdowy, są powoływane do wspierania Kościoła w jego działalności.

Ten udział w dziełach Kościoła zakłada odkrycie w kobiecie pewnej nowej wartości: jej dziewictwa. Na podstawie tej wartości św. Paweł opracował całą teologię kobiety, pokazując, w jaki sposób podział na płci został przezwyciężony i uświęcony: Nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie (Gal 3, 28). Apostoł Paweł utrzymuje, że lepiej jest żyć w małżeństwie, niż płonąć w ogniu (1 Kor 7, 9), a jednocześnie bardzo wysoko ocenia łaskę dziewictwa. W ten sposób do istniejącego już podziału na mężczyzn i kobiety dochodzi nowy: podział na żyjących w małżeństwie i na bezżennych. Wiara i życie niebieskie znajdują w praktyce dziewictwa konkretny przykład istnienia, takiego istnienia, w którym dusza wiąże się całkowicie ze swoim Panem. Wypełniając swoje powołanie, kobieta niekoniecznie musi być małżonką i matką; może pozostać dziewicą sercem i ciałem. Ten ideał dziewictwa, możliwy obecnie do zrozumienia i urzeczywistnienia dla kobiety, wcale nie obala stanu małżeństwa. Przedstawia pewną wartość kompensacyjną, podobnie jak niebo równoważy i właściwie ustawia ziemię. Wreszcie – i to jest ujęcie sięgające najgłębiej – naturalny związek mężczyzny z kobietą został oparty na relacji Chrystus Kościół. Kobieta staje już nie tylko wobec Adama, lecz wobec Chrystusa i w ten sposób reprezentuje cały Kościół (Ef 5, 22 nn.) (Słownik teologii biblijnej, red. X. Leon-Dufour, Poznań-Warszawa 1973, s. 378–381).

2. Mistrzowie teologii i życia duchowego

„Świat popełnia błąd, zakładając, że dziewictwo jest przeciwieństwem miłości, jak ubóstwo jest przeciwieństwem bogactwa. Dziewictwo jest górskim szczytem miłości, podczas gdy małżeństwo jest jej wzgórzem. Dziewictwo jest często kojarzone z ascetyzmem i pokutą, dlatego uważa się, że oznacza ono tylko oddawanie czegoś. Tymczasem ascetyzm jest tylko ogrodzeniem otaczającym ogród dziewictwa. Ponieważ żadna miłość nie jest cenniejsza od miłości duszy zakochanej w Bogu, dusza zawsze musi wypatrywać lwów, które mogłyby opanować jej zielone pastwiska. Krata w klasztorze karmelitańskim służy nie do trzymania sióstr w środku, lecz do niewpuszczania świata” (F. J. Sheen, Maryja. Pierwsza miłość świata, Kraków 2018, s. 228).

3. Z życia wzięte

„Kiedy władzę w Chinach przejęli komuniści, bp Francis Ford został aresztowany. Wyznał wtedy siostrze: – Obawiam się, że komuniści przejmą moją własność. Dam siostrze klucz do kaplicy. Proszę zabrać stamtąd Najświętszy Sakrament, zanim go zbezczeszczą. Wzięła od biskupa klucz do kaplicy, która znajdowała się na pierwszym piętrze jego domu, wyjęła Najświętszy Sakrament z tabernakulum i ukryła go w bochenku chleba. Kiedy tylko zamknęła za sobą drzwi, podszedł do niej komunistyczny pułkownik, który w tej części Chin był znany ze swojego okrucieństwa, i rozkazał: – Przejmuję kaplicę, mam klucz. – Spróbował otworzyć drzwi, ale nie mógł. – Weź klucz, otwórz! – Nie mogę – odpowiedziała siostra. – Mam zajęte ręce. – Daj mi ten chleb. Podała mu bochenek, a on spojrzał na niego „jak na małe dziecko”, ale kiedy otwierała drzwi, cały czas miał odbezpieczony pistolet.

Kiedy komunistyczna policja zacieśniła działania wokół misji bp. Forda, duchownego aresztowano razem z grupą sióstr zakonnych prowadzących katechezę. Kiedy biskupa wyprowadzano z misji w Kaying, tłum sympatyzujący z komunistami pluł na niego oraz obrzucał go kamieniami i odpadkami. Dobra siostra, która przez pewien czas przebywała w tym samym więzieniu, co bp Ford, opowiadała, że nie miał siły stać, więc opierał się o ścianę. Włosy miał długie i siwe, brodę zmierzwioną, a twarz wychudłą i pobladłą od tortur. Z przyczyn znanych wyłącznie Opatrzności był jedynym więźniem, który dostawał chleb i wino. Nie był to wyraz szacunku oprawców, lecz sposób pocieszenia dany biskupowi przez Boga. Doniesienie do komunistycznych władz złożył chiński kucharz, który pracował u bp. Forda od wielu lat i był przez niego uważany za dobrego przyjaciela i chrześcijanina. Człowiek ten wysunął przeciw biskupowi fałszywe zarzuty i skazał go na cierpienie, chociaż wiedział, że biskup nawiedza chorych i grzebie umarłych. W zamian za denuncjację został mianowany szefem policji w swoim miasteczku.

Za każdym razem, kiedy bp. Forda wyprowadzano poza więzienie, musiał wspierać się na dwóch chińskich współwięźniach, ponieważ nie był w stanie iść o własnych siłach. Wreszcie nadszedł dzień, kiedy poprowadzono go na śmierć. Jak zwykle ustawiono go między dwoma więźniami. Ten sam komunistyczny pułkownik, który wcześniej zajął kaplicę, przywiązał mu do szyi worek ważący przynajmniej dziesięć kilogramów. Sznur był zawiązany w taki sposób, że kiedy biskup szedł, pętla coraz bardziej się zaciskała. Komuniści nie zabijali, oni czekali, aż człowiek umrze. Kiedy siostra zobaczyła, w jaki sposób potraktowano biskupa, wyłamała się z szeregu – szła bowiem za nim z innymi kobietami – i krzyknęła do pułkownika:

Popatrz na tego człowieka!

To było jej „Ecce homo”. Miała wrażenie, że w tamtej chwili żołnierz po raz pierwszy zwrócił uwagę na grymas bólu wykrzywiający twarz biskupa. Po chwili jednak komunistyczny sposób myślenia znowu wziął górę: żołnierz nazwał ją „suką” i kazał wracać do szeregu. Mniej więcej po dwóch kilometrach biskup wciąż trzymał się na nogach podtrzymywany przez dwóch chińskich współwięźniów. Nie miał już jednak worka na plecach.

Jak siostra myśli, dlaczego zdjęto mu ten worek z pleców? – zapytałem.

To ten pułkownik komunista go odwiązał – odpowiedziała. – To dlatego, że kiedyś trzymał w rękach Najświętszy Sakrament.

Za pomoc biskupowi pułkownik został wtrącony do więzienia i siostra nigdy więcej już o nim nie słyszała. W lutym 1952 roku bp Ford umarł śmiercią męczeńską. Jego były kucharz wrócił do kaplicy, przerzucił linę przez krokiew i się na niej powiesił” (F. J. Sheen, Skarb w glinianym naczyniu. Autobiografia, Kraków 2020, s. 166–170).