Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Kiedy Piotr wchodził, Korneliusz wyszedł mu na spotkanie, padł mu do stóp i oddał pokłon. Piotr podniósł go ze słowami: „Wstań, ja też jestem człowiekiem” (Dz 10, 25-26).

1. Komentarz naukowy

Tak zwana „Mała Pięćdziesiątnica” tajemniczą nicią wiąże ze sobą dwa nadmorskie miasta Palestyny – Jafę i Cezareę, oraz dwie postaci – Piotra i Korneliusza. W Jafie po wydarzeniach paschalnych zamieszkał Piotr. To właśnie tu, gdy modlił się na tarasie swojego domu, otrzymał wizję, której przesłania do końca nie rozumiał (Dz 10, 9-16). Cezarea, którą od Jafy dzieliła odległość około półtora dnia drogi, jeszcze kilkadziesiąt lat temu była porzuconą fenicką osadą rybacką, zwaną Wieżą Stratona. Szaleńcze pomysły architektoniczne Heroda przemieniły tę przystań w najnowocześniejszy wówczas port, zbudowany w najmniej ku temu stosownym miejscu – na wydmach zupełnie prostej, pozbawionej zatok i przyczółków linii brzegowej. Do zbudowanego na cześć Cezara Augusta miasta rychło napływać zaczęli nowi mieszkańcy. Tam również zamieszkał Korneliusz, by jako centurion służyć Imperium. Gdy na Boży rozkaz wysyła posłów do Jafy z zaproszeniem skierowanym do Piotra, jest świadom, że ten złamać będzie musiał jedno z silnych swoich przekonań, zalegalizowanych wymogami prawa judaizmu, a mianowicie, że Żydom nie wolno przekraczać progu domu poganina.

Wśród zaproszonych przez Korneliusza gości znaleźli się przede wszystkim poganie, choć nie wykluczone, że byli tam również Żydzi. Gdy Piotr przybył, Korneliusz oddał mu szacunek, który uznał za właściwy dla wysłannika Bożego – upadał do stóp Apostoła w geście homagium i błagania. Czynność opisana greckim czasownikiem proskyneo mogła sugerować gest adoracji, możliwy tylko wobec samego Boga. Być może Korneliusz był przekonany, że wysłaniec powinien mieć coś z natury Tego, który go posłał. Setnik mógł również wyrazić w ten sposób szacunek wobec misji wysłannika Bożego. Widocznie nigdy wcześniej Piotr nie spotkał się z podobnym gestem wobec siebie i z pewnością wprawiło go to w zakłopotanie, dlatego też odpowiedział: Wstań, ja też jestem człowiekiem. Potwierdził w ten sposób przekonanie, że gest proskynezy (gr. proskyneo) mógł być wykonany wyłącznie wobec Boga, co zresztą wcześniej stwierdził Jezus w czasie kuszenia na pustyni: „Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz” (Łk 4, 8).

W swojej mowie Piotr przypomina prawo, które obowiązywało Żydów, wyjaśnia jednak, że sam Bóg mu pokazał, że nie wolno żadnego człowieka uważać za skażonego lub nieczystego. Swoją więc wizytę u Korneliusza Piotr wyjaśnia interpretując wizję, którą miał w Jafie. Piotr, słuchając opowiadania Korneliusza (10, 30-33), dochodzi do coraz głębszego zrozumienia swej wizji. Zdaje sobie sprawę, że to nie przynależność do jakiegokolwiek narodu lub zachowywanie jego zwyczajów czyni człowieka miłym Bogu, ale bojaźń Boża, na gruncie której staje się możliwe przyjęcie zbawienia przyniesionego przez Jezusa. Nieoczekiwane zstąpienie Ducha Świętego, które przerywa mowę Piotra, jest znakiem potwierdzającym udzielenie łaski zbawienia poganom. Droga do misji wśród narodów pogańskich zostaje otwarta.

Dzięki tym misjom, które rozpoczęły się w Jafie, a z biegiem czasu ogarnęły całe niemal ówczesne Cesarstwo Rzymskie, również poganom otwarte zostały odrzwia wiary. Dzięki tym misjom, po dwudziestu wiekach od wydarzeń poranka Pięćdziesiątnicy, dzisiejszy Kościół doświadczać może tej samej przemieniającej mocy Ducha. Dzięki nim każdy wierzący na drogach wiary odkrywać może bogactwa darów Ducha. Uczestnikami i świadkami poranka Pięćdziesiątnicy w wieczerniku byli Żydzi – zarówno mieszkańcy Palestyny, jak i ci z diaspory. Doświadczenie zstąpienia Ducha Świętego w Cezarei było przełomowym momentem dla otwarcia granic królestwa Bożego poganom. Trudno nie pogubić się w gąszczu przypuszczeń, co stałoby się z chrześcijaństwem, gdyby nie wizja Piotra i pierwsze zwiastowanie Ewangelii poza judaizmem. Być może chrystianizm stałby się kolejną sektą mozaizmu, jedynie liberalnym odłamem religii Mojżeszowej. Asystencja Ducha Świętego zapewniła jednak rodzącemu się Kościołowi wielką siłę misyjną.

Dzięki władzy kluczy królestwa niebieskiego, którą Chrystus powierzył Piotrowi, podwoje Kościoła rozwarły się na cały świat. W dniu Zielonych Świąt Apostoł użył tych kluczy, by drogę zbawienia otworzyć swym współwyznawcom gotowym w Jezusie uznać zapowiadanego Mesjasza; w Cezarei wykorzystał je, by drzwi wiary otworzyć poganom. I od tej chwili każdy, kto w Niego (Jezusa) wierzy, w Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów (Dz 10, 43) (M. Rosik, Dwie Pięćdziesiątnice. Biblia czytana w Ziemi Świętej, http://www.mariuszrosik.pl/?p=5319, dostęp: 31.12.2020; S. Stasiak, Komentarz do Dziejów Apostolskich, Listu do Rzymian, 1–2 Listu do Koryntian i Listu do Galatów, (Komentarz Teologiczno-Pastoralny do Biblii Tysiąclecia. Nowy Testament; 2), Poznań 2014, s. 105–106).

2. Mistrzowie teologii i życia duchowego

„Dialog jest możliwy tam, gdzie istnieje odrębność osób. Osoby, zanim zaczną wymieniać między sobą słowa, muszą dokonać wyboru siebie jako partnerów dialogu. Chcę mówić z tobą, czy zechcesz mnie słuchać? U podstaw dialogu leży wybór. Dialog Boga i Abrahama zaczyna się od wezwania Boga: „Abrahamie, Abrahamie!”. Wołanie oznacza, że Bóg wybrał. Co zrobi Abraham? Czy odpowie wyborem, czy ucieknie, jak Adam? Wybranie oznacza, że wybierający gotów jest słuchać, a słuchać – to przenieść siebie w sytuację, w której znajduje się mówiący. Dzięki takiej wymianie miejsc i punktów widzenia może zaistnieć rozumienie i porozumienie. Oczywiście, nie byłoby wyboru ani wymiany miejsc, gdyby nie było wzajemnego uznania wartości: wybierając, uznaję, że drugi jest dla mnie wartością; drugi, który daje odpowiedź, uznaje, że i ja jestem dla niego wartością” (J. Tischner, Zarys filozofii człowieka dla duszpasterzy i artystów [w]: Tenże, Myślenie w żywiole piękna, Kraków 2013, s. 151).

3. Z życia wzięte

„Jedna z kobiet opowiedziała mi o swojej bardzo bolesnej sytuacji małżeńskiej. Po ślubie zamieszkała z mężem w domu jego owdowiałej już matki. Teściowa zajęła parter domu, a nowożeńcy zamieszkali na piętrze. Już kilka dni po ślubie okazało się, że teściowa nie żyje własnym życiem, lecz że od rana do wieczora przebywa w mieszkaniu syna i synowej, wtrącając się w najdrobniejsze nawet szczegóły dotyczące jedzenia, rytmu dnia, umeblowania. Gdy na świat przyszło ich pierwsze dziecko, teściowa postanowiła wychowywać wnuka ‘po swojemu’. Zachowywała się z taką arogancją, jakby rodzice dziecka zostali pozbawieni praw rodzicielskich. Na początku mąż mojej rozmówczyni nie chciał dostrzec wagi problemu. Gdy po dwóch latach wreszcie uznał, że jego matka wyrządza krzywdę jemu, a także jego żonie i dziecku, że wręcz niszczy jego rodzinę, wtedy zażądał od żony, by... wybaczyła wszystko teściowej. Wyjaśniłem mojej rozmówczyni, że problemem nie jest to, czy ona wybaczy teściowej, lecz to, czy teściowa przestanie się wtrącać w nieswoje sprawy i czy przeprosi za krzywdy, które wyrządziła.

Doświadczenie pokazuje, iż za pojednanie w relacji skrzywdzony – krzywdziciel częściej czują się odpowiedzialne osoby skrzywdzone. Osoby te są bowiem dojrzalsze i wrażliwsze moralnie. Pragną one w trudnych sytuacjach, również w obliczu doznanych krzywd, naśladować Jezusa i dlatego chcą wyjść naprzeciw krzywdzicielowi. Taki jednostronny wysiłek nigdy jednak nie wystarczy, by zmienić złe relacje i zamknąć bolesną przeszłość. Przebaczenie i pojednanie wymaga szlachetności od obu stron” (M. Dziewiecki, Sychar. Pokonywanie trudności w małżeństwie i rodzinie, Kraków 2020, s. 185–186).