Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: „Gdzie jesteś?” (Rdz 3, 9).

1. Komentarz naukowy

Potomkowie Adama, pokolenie po pokoleniu, ciągle od nowa kryjemy się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. Kryjemy się w świecie wartości, szukając w nim dla siebie alibi, z obawy przed powiewem Ducha. Bóg jednak tak łatwo nie rezygnuje z człowieka. Dał mu ten ogród nie po to, by się w nim przed Nim chował. Dał mu go jako miejsce Spotkania, nie kryjówkę. Dlatego pyta: Gdzie jesteś? Widzi go doskonale, ale tym pytaniem mówi mu, że ukrywa się w ogrodzie, miast go doglądać i uprawiać. Tym pytaniem zmusza człowieka do przyjrzenia się sobie i temu, co zrobił z własnym losem.

Człowiek więc relacjonuje to, co zobaczył w sobie. A zobaczył strach przed Bogiem. Strach zamiast poprzedniej bliskości. Strach i tęsknota: dwa bieguny wyznaczające rozpiętość jego egzystencji duchowej. Ujrzał jej rozległość – naprawdę otworzyły mu się oczy – gdy poznał dobro i zło.

Ale dlaczego przestraszył się i ukrył teraz, w tej konkretnej sytuacji? Mężczyzna mówi: przestraszyłem się, bo jestem nagi. A więc to jego osobiste, zbyt trudne, ambiwalentne aksjologicznie doświadczenie zaowocowało przestrachem. Bóg się nie zmienił. Nie zrobił niczego, co kazałoby człowiekowi się Go bać.

Torując sobie drogę do poznania dobra i zła, człowiek tym samym nieodwracalnie zmienił siebie. Nie potrafił zmienić zrębu natury – o jego kształcie zadecydował w potrójnym akcie stworzenia sam Stwórca – ale potrafił zmienić jej wyposażenie: wybrał kształt swej osobistej wolności. Odtąd – na wielorakie sposoby, często dla niego samego ledwie zauważalne – zaczął penetrować tereny zła. Co więcej, stało się to dla niego koniecznością, nieuchronnością właśnie dlatego, że taki jest sposób realizowania się jego nowej wolności. Samo poznanie, informacja o złu, jest już formą jego doświadczenia, doznania. Coś zasadniczo zmienia we wnętrzu człowieka. Nie istnieje nieinwazyjny, obojętny kontakt ze złem. Stąd też, ze świadomości – a może tylko poczucia – zawłaszczającego charakteru tego kontaktu, bierze się ten tkwiący gdzieś głęboko w naturze instynkt obawy przed Bogiem. Absurdalny, gdy zważyć na Jego nieskończoną dobroć wobec człowieka i Jego niegdysiejszą bliskość, ale logiczny i konsekwentny, gdy uznać go za przejaw owej przemiany, która dokonała się w duszy człowieka (M. Szamot, Genezis. Czy ktoś w to jeszcze wierzy?, Poznań 2020, s. 69–71).

2. Mistrzowie teologii i życia duchowego

„Zniechęcenie jest formą pychy; nasz egoizm często wywołuje w nas smutek. Jeśli pragniesz wszystkiego, czego pragnie Bóg, zawsze dostajesz dokładnie to, czego pragniesz. Kiedy chcesz czegoś innego, zanim to dostaniesz, nie jesteś szczęśliwy, a kiedy już dostaniesz to, czego chciałeś, to już tego nie chcesz. Dlatego dziś jesteś na szczycie, a jutro w dołku” (F. J. Sheen, Idź do nieba. Duchowa mapa do wieczności, Kraków 2020, s. 272).

3. Z życia wzięte

„Pewien żydowski jubiler z Nowego Jorku, którego znałem przynajmniej przez dwadzieścia pięć lat, zawsze traktował mnie bardzo życzliwie. Kiedy pytałem o cenę jakiegoś przedmiotu, odpowiadał: – Kosztowało mnie to...

Po tych słowach wertował dokumenty, aby upewnić się co do ceny zakupu. I taką właśnie cenę mi oferował. Pewnego razu wybrał się w podróż do Europy. Kiedy na statku posadzono go przy stoliku kapitana, otrzymał ode mnie depeszę: Kosztowało mnie to 7,87 dolara. Opowiadał później, że rozlał zupę, kiedy przeczytał ten telegram.

Któregoś dnia zadzwonił do mnie z pytaniem:

Czy chciałbyś dostać dużą ilość srebrnych krzyżyków? Gdy do niego poszedłem, okazało się, że w niewielkiej brązowej torbie ma kilka tuzinów srebrnych krucyfiksów o wielkości około dziesięciu centymetrów każdy.

Skąd je masz? – zapytałem.

Od zakonnic. Przyniosły mi je i powiedziały, że już nie będą ich używać, bo noszenie krzyżyka separuje je od świata. Pytały, ile mogę im zapłacić za srebro. Odważyłem dla nich trzydzieści uncji srebra – powiedział jubiler, po czym zapytał: – Co się dzieje z twoim Kościołem?

Właśnie to! – odpowiedziałem. – Pogarda dla Chrystusa i Jego krzyża, która sprawia, że Kościół przyjmuje postawę tego świata.

Te słowa stały się kanałem działania Ducha Świętego w jego duszy. Wyjaśniłem mu, że ceną zbawienia była krew Chrystusa, a on przyjął wiarę i wytrwał w niej do końca swoich dni” (F. J. Sheen, Skarb w glinianym naczyniu. Autobiografia, Kraków 2020, s. 372–373).