Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Prawica Pana wzniesiona wysoko, prawica Pańska moc okazała. Nie umrę, ale żyć będę i głosić dzieła Pana (Ps 118, 16).

1. Komentarz naukowy

Podczas wszystkich najbardziej znaczących i radosnych świąt starożytnego judaizmu, a zwłaszcza podczas obchodów Paschy, śpiewano kolejno Psalmy od 113 do 118. Tę serię skierowanych do Boga hymnów pochwalnych i dziękczynnych zwano Hallelem egipskim, ponieważ jeden z nich, Psalm 114 wspomina w sposób poetycki i niemal obrazowy wyjście Izraela z ziemi niedoli, Egiptu faraonów, oraz wspaniały dar Bożego przymierza. Ostatnim Psalmem, który zamyka ów Hallel egipski, jest właśnie Psalm 118.

Z pewnością hymnem tym posługiwano się w liturgii sprawowanej w świątyni jerozolimskiej. Wydaje się, że występującą w nim akcją jest procesja, rozpoczynająca się wśród namiotów sprawiedliwych (w. 15), czyli w domach wiernych. Wysławiają oni opiekuńczą dłoń Boga, która potrafi ochronić prawego i pełnego ufności człowieka nawet przed bezlitosnymi wrogami.

Gdy niebezpieczeństwo zostało zażegnane, naród Boży wznosi głosy radości z ocalenia na cześć prawicy Pana wzniesionej wysoko, która moc okazała (por. w. 16). Ma zatem świadomość, że nie jest nigdy sam pośród burzy wywołanej przez złoczyńców. Prawdą jest bowiem, że ostatnie słowo należy zawsze do Boga, który nawet gdy pozwala, by wierny został wystawiony na próbę, nie wydaje go na śmierć.

Przedstawiony przez Psalmistę obraz bram sprawiedliwości (w. 19), czyli świętej bramy świątyni syjońskiej, wydaje się wskazywać, że procesja dociera do celu. Towarzyszy ona bohaterowi, któremu Bóg dał zwycięstwo. Prosi on o otworzenie bram, by podziękować Panu. Wraz z nim wejdą sprawiedliwi (w. 20). Opisując trudną próbę, przez którą przeszedł, oraz chwałę, której mu ona przysporzyła, przyrównuje siebie do kamienia odrzuconego przez budujących, który później stał się kamieniem węgielnym (w. 22). Chrystus użyje tego właśnie obrazu i tych słów na zakończenie przypowieści o przewrotnych rolnikach, by zapowiedzieć swą mękę i chwałę (por. Mt 21, 42). Odnosząc Psalm do samego siebie, Chrystus otwiera drogę chrześcijańskiej interpretacji tego hymnu ufności i wdzięczności za hesed Pana, czyli za Jego pełną miłości wierność, o której Psalm mówi wielokrotnie.

Ojcowie Kościoła zaczerpnęli z tego Psalmu dwa symbole. Przede wszystkim symbol bramy sprawiedliwości, który Klemens Rzymski w swoim Liście do Koryntian przedstawił w następujący sposób: Istnieje wiele otwartych bram, lecz brama sprawiedliwości jest w Chrystusie. Błogosławieni są ci wszyscy, którzy przez nią przechodzą i idą swoją drogą w świętości i sprawiedliwości, czyniąc wszystko ze spokojem. Drugim symbolem, związanym z pierwszym, jest kamień. Św. Ambroży, komentując wyznanie wiary Piotra w Cezarei Filipowej, przypomina, że Chrystus jest skałą. Św. Ambroży wzywa: Również i ty staraj się być skałą. Jednakże nie szukaj skały wokół siebie, ale w sobie. Twoją skałą są twe działania, twoją skałą jest twa myśl. Na tej skale zbudowany jest twój dom, by nie zachwiała nim żadna burza złych duchów. Jeżeli będziesz skałą, będziesz wewnątrz Kościoła, bo Kościół wznosi się na skale. Jeśli będziesz wewnątrz Kościoła, bramy piekielne nie zwyciężą cię (Jan Paweł II, Świąteczny hymn dziękczynny. Psalm 118. [Audiencja generalna, 12 lutego 2003] [w:] Jan Paweł II, Benedykt XVI rozważają Psalmy, Izabelin-Warszawa 2006, s. 350–351).

2. Mistrzowie teologii i życia duchowego

„Interpretowanie świata w świetle Chrystusa nie polega ani na czynieniu z niego rzeczywistości nadprzyrodzonej, ani na lekceważeniu znaczenia jego przemijających treści. Chrystus staje się przecież człowiekiem. Jakże miałoby człowieczeństwo nie mieć znaczenia dla Boga! A staje się człowiekiem po to, by człowieka, a przez niego kosmos w całości ocalić” (H. U. von Balthasar, Eschatologia w naszych czasach, Kraków 2008, s. 35).

3. Z życia wzięte

„Dzieci mają wiarę. Znam wiele opowieści znajomych rodzin, w których to właśnie najmłodsi zawstydzali rodziców. (...)

Moja przyjaciółka Ola Pietryga opowiadała:

Pewnego dnia mój mąż stracił pracę (...) Rozpoczął się jeden z najtrudniejszych etapów w życiu naszej rodziny. Półtora roku szukania nowego miejsca zatrudnienia i długi rosnące w zastraszającym tempie. Pracy wciąż nie było, a my modliliśmy się o wypełnienie się woli Bożej. (...) Pewnego wieczoru stwierdziłam, że mam już wszystkiego dość. Postanowiłam, że wrócę do domu i urządzę potężną awanturę z latającymi przedmiotami. Niestety, mój mąż sangwinik, widząc, na co się zanosi, wycofał się do pokoju obok. Porządna kłótnia, którą zaplanowałam, musiała poczekać. W tym momencie nasz niespełna trzyletni synek zaczął się domagać cukierka. Wiedząc, że zaraz będzie kolacja, odmówiłam. Franek, który odziedziczył mój temperament, zaczął tupać nóżkami, protestować i głośno manifestować swoją wolę. Normalnie takie zachowania dzieci powodują, że poziom mojej agresji gwałtownie się podnosi. Tym razem popatrzyłam na niego spokojnie, wzięłam na kolana i powiedziałam: Franusiu, zacznij teraz tak samo głośno wołać do Pana Boga, żeby dał tatusiowi pracę i pieniądze. Maluch, wciąż porządnie rozzłoszczony, zaczął powtarzać moje słowa, krzycząc i domagać się tego, co mu podpowiadałam. Nie zwracał się jednak już do mnie, ale wyraźnie wpatrywał się w krzyż i wołał do Pana Boga. I kiedy tak głośno się modliliśmy, ja i Franek, po raz pierwszy domagając się od Boga konkretów, w pokoju obok zadzwonił telefon. Mój mąż został zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną. Poszedł i dostał pracę” (M. Jakimowicz, Jak poruszyć niebo. 44 konkretne wskazówki, Kraków 2018, s. 98–100).

Dzieła Pana nieustannie dokonują się na naszych oczach. Jeśli tobie brak wiary, poproś o modlitwę swoje dzieci.