Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Blisko jest Ten, który mnie uniewinni.
Kto się odważy toczyć spór ze mną? (Iz 50, 8).

1. Komentarz naukowy

Wydarzenia roku 586 przed Chr. były tragedią narodu wybranego. Skreślono wtedy z mapy świata raz na zawsze królestwo Judy, resztkę dawnej monarchii Dawida. Zburzono świątynię jerozolimską, centrum kultu Jahwe i widzialny symbol Jego obecności w narodzie wybranym. Co znakomitsi obywatele, jeżeli nie zostali wymordowani, musieli opuścić swoją ojczyznę i pójść do niewoli babilońskiej. Z narodu, który w chwilach trudnych zawsze podtrzymywały na duchu obietnice proroków o nadejściu Mesjasza zwycięzcy, Króla sprawiedliwości i pokoju, Pasterza Izraela, pozostała tylko bardzo maleńka reszta i to w rozproszeniu. Właśnie ten najsmutniejszy moment w historii ludu Bożego upatrzyła sobie Opatrzność, żeby temu ludowi, a przez niego całej ludzkości, przekazać niezwykłą obietnicę zbawienia przez poniżenie, cierpienie i śmierć Sługi Pańskiego – Mesjasza. (...) Kimkolwiek jednak nie byłby sługa, to teksty mówiące o nim, a zwłaszcza ostatnia, najdłuższa i najbardziej zagadkowa zarazem Pieśń (52, 13 – 53, 13) swoją pełną i historyczną realizację znajduje tylko w osobie Jezusa Chrystusa. Tezę tę wspomagają liczne aplikacje poszczególnych Pieśni w tekstach NT.

Nieznany z nazwiska prorok w tzw. Trzeciej pieśni o cierpiącym Słudze Pańskim rozpoczyna swój opis od stwierdzenia, że ów Sługa będzie uprzywilejowanym przez Boga nauczycielem i charyzmatykiem. Sługa Pański sam wyznaje, że Bóg zlecając mu misję nauczycielską dysponował go doskonale do jej wypełnienia. Dał mu mianowicie taki język i takie ucho, jakie mają ci, którzy się uczą. Uzdolnił go do tego, żeby mógł dobrze przyjąć i wiernie powtórzyć słowa Jahwe.

Trzecia Pieśń o Słudze Jahwe koncentruje się na jego cierpieniu. Wyraża się w niej głębokie przekonanie Sługi Pańskiego o słuszności sprawy, za którą cierpi, i pewności, że Bóg go nie zawiedzie. Mocno wierzy, że Jahwe jest stróżem sprawiedliwości i potrafi nieomylnie osądzić jego niewinność. Pewność, że sprawa, za którą cierpi, jest słuszna, spokój i bezgraniczna ufność mają swoje źródło nie tylko w wierze w sprawiedliwość Bożą, ale także w głębokim przekonaniu, iż Jahwe osobiście będzie się interesował sprawą jego cierpienia. To przekonanie sprawi, że Sługa Pański będzie zdolny znosić z heroiczną wprost cierpliwością tak cierpienia fizyczne (uczyniłem moją twarz jak głaz), jak również zniewagi i przykrości o charakterze moralnym (jestem nieczuły na obelgi). A dalej, da mu pewność, że nigdy nie będzie się wstydził swojego upokorzenia (Księga Izajasza II-III, 40–66. Wstęp, przekład z oryginału, komentarz, ekskursy, oprac. L. Stachowiak, (Pismo Święte Starego Testamentu; t. 9, cz. 2), Poznań 1996; Lemański J., Cierpienia „sługi Boga” typem zbawczej Pasji Chrystusa, Verbum Vitae R. 1(2002), nr 1, s. 76–77; Homerski J., Cierpiący Mesjasz w starotestamentalnych przepowiedniach prorockich, Roczniki Teologiczno-Kanoniczne, t. 27(1980), z. 1, s. 27–42; Skutnik A., „Trzecia pieśń Sługi Pańskiego” (Iz 50, 4-11) – tekst kanoniczny i jego paralela w Targumie Jonatana, Scriptura Sacra, 23(2019), s. 161–220).

2. Mistrzowie teologii i życia duchowego

„Pokusa, aby powiedzieć: Ach, na świecie jest tyle biedy, zawieśmy zatem na razie pytanie o prawdę, jest wielka. Zajmijmy się najpierw wielkim społecznym dziełem wyzwolenia, a potem będziemy sobie mogli pozwolić na luksus pytania o prawdę. Ale w rzeczywistości jest jednak inaczej: jeśli ktoś odsuwa pytanie o prawdę, uznając je za nieważne, ten okalecza człowieka, pozbawia go bowiem sedna jego ludzkiej godności. Jeśli prawda nie istnieje, wówczas wszystko jest dowolne. Wówczas porządek społeczny szybko przemieni się w przymus i uczestnictwo w przemocy. Rzeczywisty przyczynek Kościoła do wyzwolenia, którego nie można odsuwać i który właśnie dzisiaj jest szczególnie potrzebny, polega właśnie na przypominaniu światu o prawdzie, że Bóg istnieje, że Bóg nas zna, że Bóg jest taki, jak Jezus Chrystus, i że w Chrystusie Bóg wskazuje nam drogę” (J. Ratzinger, Patrzeć na przebitego. Szkice o chrystologii duchowej, Kraków 2008, s. 117).

3. Z życia wzięte

Stanisław Rewera Potocki, hetman wielki koronny, gdy umierał w roku 1667 w wieku 80 lat, z nadzwyczajną przytomnością i spokojem mówił: Mam teraz lękać się śmierci, kiedym się na nią tyle razy dla miłości Boga i kraju narażał? Żył wiarą i poświęceniem dla powszechnego dobra, opuszczał więc życie spokojnie, w przekonaniu, że wypełnił swoje posłannictwo na ziemi. Kiedy już zamknął oczy, jego ręce silnie tuliły do piersi krzyż, tak że z trudem można je było otworzyć (A. Zwoliński, Życie po..., Kraków 2021, s. 5).