Wiara, która może wszystko, ks. Janusz Mastalski


Dzisiejsze czytania mszalne ukazują nam dwie bardzo konkretne postawy, które są bliskie ludziom rozdartym pomiędzy świadomością „Jak powinno być?” a „Jak jest?”. Pierwsza postawa została ukazana w księdze proroka Habakuka. Bardzo często wielu z nas myśli podobnie: „Dokądże, Panie, wzywać Cię będę, a Ty nie wysłuchujesz?”. Może wielu i dzisiaj utożsamia się ze słowami: „Krzywda mi się dzieje, a Ty nie pomagasz”. Wtedy wszystkie lęki, problemy pomnażają się, a człowiek czuje się opuszczony, samotny, zdradzony. Taka sytuacja prowadzi w konsekwencji do niewiary.

Może istnieć jednak druga postawa, ukazana w dzisiejszym czytaniu z Listu Świętego Pawła do Tymoteusza: „Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie [...] Bóg dał ducha mocy i miłości, i trzeźwego myślenia”, a zatem dał nam łaskę. Jest to postawa pewności, że Pan jest z nami, jest po naszej stronie. Mamy więc ogromny charyzmat, którym obdarzył nas Najwyższy i Kościół: możliwość realizacji swojego człowieczeństwa. Trzeba zatem poczuć się wybranym i prowadzonym przez Pana.

W tym kontekście jakże niepokojące są słowa dzisiejszej Ewangelii, w której po słowach prośby: „Przymnóż nam wiary”, Chrystus mówi o mocy zawierzenia, które potrafi przesadzić morwę. Co trzeba uczynić, aby mieć taką wiarę? Nasuwają się trzy konkretne odpowiedzi.

Prawdziwa wiara wtedy przenosi góry, kiedy weryfikuje na co dzień życie. Romano Guardini napisał kiedyś piękne słowa, które mogą się stać dobrą ilustracją powyższych rozważań: „Najgłębszy sens naszego życia polega na spalaniu się w prawdzie i miłości do Boga, podobnie jak świeca, która spala się w świetle i płomieniu”. Podejście z wiarą do swoich problemów domowych rzuca inne światło. Podejście z wiarą do naszych problemów zawodowych powoduje, że coraz częściej podejmujemy decyzje trafne (takie, jakich domaga się od nas Chrystus). Trzeba więc mieć pragnienie weryfikacji swojego życia w oparciu o głęboką wiarę!

Święty Jan Maria Vianney tak mówił do swoich wiernych: „Radość należy do tych, którzy dają, a jeszcze bardziej do tych, którzy dają siebie”. Prawdziwa wiara przymusza do postawy dawania siebie, a temu towarzyszy radość. Trzeba się radować z możliwości ofiarowania siebie innym. Może dopiero po naszej śmierci ktoś doceni tę ofiarę. Jakże często docenia się kogoś wtedy, gdy go już nie ma. Prawdziwa wiara niesie ze sobą radość. Smutek jest zaprzeczeniem głębokiej wiary. Nie dajmy sobie odebrać wewnętrznej radości, która jest bodźcem do życia Bogiem.

Istnieje jeszcze jeden czynnik kształtujący wiarę, która może wszystko. Blaise Pascal napisał: „W każdym człowieku jest przepaść, którą można wypełnić jedynie Bogiem”. Wiara, która leczy, Bóg, który staje się lekarzem, jest antidotum na wszelkie lęki. Możemy mieć zaprzyjaźnionego psychoanalityka czy mądrego kapłana, jeśli jednak Bóg nie stanie się lekarzem naszej duszy, nawet wielkie rzesze specjalistów nie będą nam w stanie pomóc w walce z problemami. Dlatego też w chwilach trudnych sięgajmy do naszej wiary, która pozwala przetrwać, nakreśla perspektywy, która daje moc!

Jan Paweł II napisał do wychowawców w 2001 roku:

Pomagajcie powierzonym waszej opiece patrzeć w górę i uwalniać się od nieustannej pokusy kompromisu. Uczcie ich pokładać ufność w Bogu, który jest Ojcem i objawia niezwykłą wielkość swojej miłości przez to, że każdemu człowiekowi powierza indywidualnie zadanie w służbie wielkiej misji odnawiania oblicza ziemi.

Odnówmy najpierw oblicze swojej ziemi, swojej wiary, aby ona była mocna. Trzeba, abyśmy stawali się ludźmi wiary, mocy i sukcesu. Bóg nas oczekuje, bo Kościół nas potrzebuje, bo inni nas potrzebują. Pan daje nam ducha mocy i miłości, abyśmy wzięli udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii.