Wiara w obecność Pana, ks. Janusz Mastalski


„Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6). Czy wierzysz w te słowa? Czy wierzysz w Jezusa, który ukryty w kawałku chleba daje się każdemu bez reszty? Czy wierzysz w cud, który dokonuje się podczas każdej uczty eucharystycznej, w przemianę chleba i wina w Ciało i Krew Mesjasza? Czy wierzysz w przemieniającą moc przyjmowanej Komunii Świętej?

To podstawowe pytania, na które każdy wierzący powinien dać jednoznaczne odpowiedzi, bowiem bez nich nie ma możliwości spotkania z Panem. Szczególnie dzisiaj, w uroczystość Bożego Ciała, każdy powinien zweryfikować swoją postawę wobec Eucharystii. Kiedy słyszymy zapewnienie samego Jezusa: „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6), powinniśmy w sposób bezdyskusyjny wyznać: Wierzymy w to, Panie!”. Co to jednak oznacza dla naszego życia, myśli, słów czy postępowania? Niech na początek pomogą nam w odkrywaniu głębszego sensu Eucharystii świadectwa dane publicznie.

W maju 2005 roku peregrynowały po Polsce relikwie św. Teresy z Lisieux, która szczególnie umiłowała nabożeństwo eucharystyczne. Wiele godzin spędzała na adoracji przed Najświętszym Sakramentem i jakże często modliła się spontanicznie słowami modlitwy ułożonej przez siebie: „Spojrzenie Twoje całą mą radością. Żyję miłością. Patrzysz na mnie spojrzeniem Miłości. Choć widzisz, że upadam co chwilę”. Święta Teresa od Dzieciątka Jezus, zwana Małą Tereską, wielokrotnie wspominała, że powierza się Jezusowi jak dziecko, które pragnie, by On je niósł na swoich ramionach.

Te piękne słowa ukazują postawę oddania Jezusowi Eucharystycznemu. Powinny one każdego z nas pobudzić do refleksji nad własnym „trwaniem” przed tabernakulum. Czy w świecie pełnym pośpiechu i niepokoju można w ten sposób wyciszać swoje serce? Niech słowa zwykłych, prostych ludzi pozwolą nam uwierzyć, że jest to możliwe:

• „Kiedy klęczę przed Najświętszym Sakramentem, odczuwam wewnętrzny pokój i radość. Nie liczy się dla mnie czas, nie czuję bólu kolan. Wydaje się, że jestem tylko ja i On – Bóg. Nie potrafię opisać tego, co czuję. Jest mi po prostu dobrze” (40-letnia pielęgniarka, która codziennie przychodzi do szpitalnej kaplicy).

• „Nie zawsze, ale zdarza mi się w czasie klęczenia przed Najświętszym Sakramentem usłyszeć (chyba w swoim sumieniu) słowa, które są akurat rozwiązaniem moich problemów. Wierzę, że są to słowa Pana Jezusa. Kiedy klęczę przed tabernakulum, czuję się mocniejszy, pełny optymizmu i nadziei. Szkoda, że tak mało mam czasu na takie chwile” (30-letni inżynier pracujący na dwóch etatach, jeszcze niedawno wcale nie chodził do kościoła).

• „Nie potrafię opowiedzieć, co czuję, gdy w ciszy klęczę w pustym kościele. Wiem natomiast jedno: nie jest on pusty. Jestem pewna, że On tu jest, słucha mnie i za chwilę coś mi powie. Taka adoracja jest jakby przyjacielskim spotkaniem, pełnym wzruszeń i zwierzeń” (19-letnia maturzystka, jedyna praktykująca osoba w swoim domu).

Czy moglibyśmy takie świadectwo napisać? Pewnie tak, ale aby było to możliwe, potrzebny jest wysiłek i wewnętrzna chęć spotkania Chrystusa Eucharystycznego. W uroczystość Bożego Ciała powinna się taka chęć, a wręcz pragnienie obudzić. Może jednak ktoś dzisiaj powiedzieć, że się stara, ale nic nie czuje, że trudno mu się modlić, szczególnie kiedy przyjmuje Komunię Świętą.

Wspomnianą przed chwilą św. Teresę z Lisieux pytano o to, czy zawsze czuła wielką miłość w momencie przyjmowania Eucharystii. Okazuje się, że tzw. oschłość towarzyszyła jej często. Zwierzała się w następujący sposób:

Nie mogę powiedzieć, że doznawałam radości podczas dziękczynienia: być może były to chwile, gdy doznawałam ich najmniej. Uważam to za naturalne, ponieważ ofiarowałam się Jezusowi nie jako osoba, która pragnie przyjąć Jego odwiedziny dla własnej radości, lecz przeciwnie, dla radości Tego, który się dawał mnie.

To swoiste świadectwo ważne jest dla każdego, kto przeżywa trudności z otwarciem się na łaskę sakramentu Eucharystii. Z wiarą przyjęta Komunia Święta – nawet gdy myśli uciekają i brak słów uwielbienia – przynosi owoce, o których powiedział w dzisiejszej Ewangelii Jezus: „kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie” (J 6).

Wróćmy w tym miejscu do początku naszych rozważań, w których pytaliśmy o osobisty stosunek do Bożego Ciała. Dzięki Małej Teresce i świadectwom innych ludzi każdy może wyznać jednoznacznie swoją wiarę, mówiąc:

Panie Jezu, wierzę w Twoją obecność w Najświętszym Sakramencie. Wierzę, że moje trwanie przed Tobą przynosi owoce zarówno duchowe, jak i fizyczne. Wierzę w moc przemiany, która dokonuje się w momencie przyjmowania Komunii Świętej. Wierzę także, że dzięki uczestnictwu w Mszy Świętej i przyjmowaniu Twego Ciała mam perspektywę życia wiecznego. Wierzę, Panie, że mimo mojej niedoskonałej postawy w czasie Mszy Świętej przyjmujesz taką ofiarę, na jaką mnie stać.

W dniu dzisiejszym pomyślmy w ciszy nad znaczeniem Eucharystii w naszym życiu, nad sensem korzystania z Komunii Świętej, nad naszą postawą wobec wystawionego Najświętszego Sakramentu. Niech słowa pieśni będą nam w tym pomocne: „Ja wiem, w kogo ja wierzę stałością duszy mej. Mój Pan w tym Sakramencie, pełen potęgi swej”.