Wierzyć to znaczy spoglądać w niebo, ks. Damian Wąsek


Jakby to było dobrze, gdybym wszystko wiedział, gdybym – patrząc na ciebie – mógł prześwietlić twoje myśli i intencje. Wtedy byłbym pewien, z kim mam do czynienia, co o mnie sądzisz. Choć znam cię tak długo, wciąż do końca cię nie odkryłem. Niestety… Jesteś dla mnie zagadką, która chyba nigdy nie zostanie przeze mnie ostatecznie rozwiązana. Pozostaje mi więc wiara i zaufanie.

Takie myśli goszczą w głowach przyjaciół, narzeczonych, małżonków. Zastanawiając się nad naturą naszych relacji z innymi, dochodzimy do wniosku, że nie jesteśmy w stanie na tyle poznać drugiego, na tyle go rozpracować, by mieć pewność, że przewidzimy każdą jego reakcję, każde zachowanie. Niezbędna jest więc choćby odrobina wiary przed zawarciem małżeństwa, zacieśnieniem więzów przyjaźni, powierzeniem tajemnicy. Tak jest z ludźmi, którzy są podobni do nas, których widzimy, spotykamy, z którymi mamy bezpośredni kontakt. Tym bardziej musi tak być w budowaniu relacji z Bogiem – z Tym, który jest niepoznawalny do tego stopnia, że nawet Jego istnienia nie da się matematycznie czy fizycznie udowodnić. Nie da się być z Bogiem na innych zasadach niż wiara.

Dzisiejsze czytania zawierają taki mały program nauki wiary w Boga. Prześledźmy jego zasadnicze tematy.

Temat pierwszy: wiara to konsekwentne podążanie w obranym kierunku. Naszym nauczycielem jest tutaj Abraham. Pan Bóg wybrał go kiedyś i zaproponował mu przymierze. Abraham się zgodził, a więc przyjął pewien styl życia zakładający postępowanie według Bożych zasad. Ta decyzja kształtowała odtąd całe jego życie. Nawet wtedy, gdy przyszła ciężka próba, gdy Bóg zażądał poświęcenia tego, co najcenniejsze, w imię wierności obranej drodze, nawet wtedy Abraham nie zawahał się w wypełnieniu zasad przymierza. A my… W momencie chrztu Bóg zawarł z nami przymierze, które potwierdziliśmy świadomie w sakramencie bierzmowania. Wybór chrześcijaństwa jako naszej religii był obraniem konkretnego modelu życia – oddaniem go Panu Bogu do dyspozycji. Wiara, że On wie lepiej, czego nam potrzeba, stała się podstawowym kierunkiem naszego postępowania. Konsekwentne podążanie tą drogą zakłada, że każdy dylemat natury, na przykład przykazanie a zysk lub Ewangelia a przyjemność, będziemy rozwiązywali zgodnie z zawartym przymierzem. Jeśli wierzę, to zawsze chcę być wierny danemu słowu. To nie jest łatwe, ponieważ żyjemy w czasach łamania słowa, w czasach, w których promuje się wybieranie tego, co w danym momencie przynosi największą wymierną korzyść; przedkłada się własne interesy nad złożone obietnice. Tak jest w przypadku rozwodów, porzuceń kapłaństwa, zakonu czy łamania zasad Dekalogu. Często możemy usłyszeć stwierdzenie: „Wierzę w Boga, ale z tym czy tamtym się nie zgadzam”. Tymczasem bycie osobą wierzącą to nie możliwość wybierania z chrześcijaństwa tego, co mi odpowiada, co łatwo zrealizować, ale przyjmowanie całości – tego, co zrozumiałe, i tego, co w tym momencie wydaje mi się bezsensowne. Wiara to konsekwentne podążanie w obranym kierunku. Wiemy, że to nie jest łatwe, dlatego potrzebujemy kolejnej lekcji.

Temat drugi: Bóg wspiera naszą wiarę. To zagadnienie pomaga nam zgłębić autor Listu do Rzymian. Usłyszeliśmy przed momentem, że Bóg, by pokazać nam, że chce dla nas prawdziwego dobra, poświęcił własnego Syna. Pomyślmy… Nikt – pomijając chorych psychicznie – nie poświęca najbliższych dla jakiegoś interesu. Wręcz przeciwnie – ludzie poświęcają majątek, by ratować życie bliskich. Skoro Bóg zdecydował się na taki krok, to znaczy, że jesteśmy dla Niego naprawdę ważni. Chrystus nie umarłby za byle kogo, za jakieś przypadkowo napotkane we wszechświecie istoty. Śmierć krzyżowa Syna Bożego za człowieka jest najbardziej przekonującym dowodem, że Bogu na nas zależy. On nie zerwie przymierza z nami, bo podpisał je krwią Jezusa. Wydarzenie z Golgoty sprawia, że Bóg jest najbardziej godny naszej wiary. Jeśli pamiętamy, w Kogo wierzymy, łatwiej przychodzi nam dochowanie wierności.

Temat trzeci: wiara łączy się z obietnicą. Decyzja, że chcę wierzyć, jest równoznaczna z oczekiwaniem na nagrodę za tę wiarę. Dzięki temu, że Abraham wierzył, cieszył się błogosławieństwem i licznym potomstwem. A my… Za wiarę Bóg chce nam dać wszystko. Nie tylko niebo, choć to najważniejsza obietnica. On chce nam dać wszystko, co najlepsze już tu, na ziemi. Cały problem polega na tym, że najlepsze dla nas według Niego nie zawsze jest najlepszym według nas. Dzieje się tak dlatego, że my patrzymy na to, co tu i teraz, a Bóg patrzy szerzej. Może dla mnie najlepsze jest w tym momencie zintegrowanie się z towarzystwem przez wspólne wypicie czy branie narkotyków, może w tym momencie najlepiej jest nam bez ślubu kościelnego, może w tym momencie mogę zrobić najlepszy interes… Wiara zakłada, że zaufam Bogu i uznam za najlepsze dla mnie to, co On proponuje. Ileż to razy przekonaliśmy się, że w perspektywie czasu nasze racje tracą na znaczeniu, a podążanie za Jego racjami daje spokój, bezpieczeństwo, prawdziwą miłość. Bóg patrzy szerzej, widzi więcej. Patrząc na krzyż z perspektywy tych, którzy pod nim stali, był on tragedią, a z perspektywy naszych czasów jest błogosławieństwem. Obietnica Boga: uwierz, a będziesz szczęśliwy; uwierz, a twoje życie się przemieni – Bóg uczyni cię szczęśliwym, jak nikt na ziemi uczynić nie zdoła.

Wiara nie jest łatwa, mimo że Bóg pomaga wierzyć. Ale nikt nie mówił, że łatwo być wierzącym. Wiernych mamy dziś w kościołach sporo, a wierzących… Panie, przymnóż nam wiary.