Zaufanie to skarb, ks. Edward Staniek


Trędowaty, który podszedł do Jezusa, odznaczał się wyjątkową inteligencją. Wiedział, że ma do czynienia z prorokiem, i wiedział także, że ów prorok dysponuje mocą Boga i dlatego może go uzdrowić. I wiedział również o tym, że doświadczenie, które go spotkało, zostało uwzględnione w planach opatrzności Boga. Bóg miał na uwadze jakieś jego dobro. Obok mocy Boga dostrzegł więc trędowaty także mądrość i prawdziwą miłość Bożą. Nie wątpił on w to, że Jezus może go uleczyć. Zastanawiał się tylko nad tym, czy zechce to uczynić. Czy jego pragnienie spotka się z pragnieniem Jezusa? Czy tym razem jego wola będzie wolą Boga?

Podobała się Jezusowi prośba trędowatego i dlatego odpowiedział mu: „chcę”. Życzenie chorego zostało spełnione, ale Jezus natychmiast miał dwie prośby do uzdrowionego.

Pierwsza dotyczyła dyskrecji: nie mów nic nikomu. Druga zaś dotyczyła przekazu informacji: pójdziesz do kapłana i jemu dokładnie opowiesz, kto, gdzie i kiedy uzdrowił cię z trądu. Taka była wola Jezusa. Chciał On bowiem mieć zaufanego człowieka, który poinformuje o cudzie i który sam będzie jego świadkiem w świątyni jerozolimskiej.

Chrystus spełnił prośbę chorego, ale uzdrowiony nie spełnił Jego próśb. Nie zachował dyskrecji, o którą Jezus go prosił. Na własną rękę, pełniąc własną wolę, mówił o dobru, które otrzymał. A tym samym zgromadził przy Chrystusie ludzi, którzy szukali lekarza, a nie Bożej mądrości.

Nam się często wydaje, że o Bożych czynach należy trąbić na cztery strony świata. Jest to wielkie nieporozumienie. Prawdziwe dobro należy otoczyć tajemnicą. Dobro bowiem wymaga zaufania, a na zaufanie pracuje się długo, czasem całymi latami. A można je zniszczyć jednym słowem powiedzianym do słuchawki, przekazanym w Internecie bądź przechowywanym w formie listu w książce, która nieopatrznie zostanie przekazana koleżance.

Skarby Boga – te otrzymane bezpośrednio od Niego i te przychodzące ku nam przez ludzi – muszą być okryte tajemnicą. Nie mogą być ujawnione, jeśli nie ma polecenia osoby nimi zainteresowanej.

Jezus kilkakrotnie zabiega o nagłośnienie swych cudów, ale wtedy ci, którzy o Nim mówią, pełnią Jego wolę.

Dotykam ważnej sprawy zarówno z punktu widzenia troski o pielęgnowanie bogactwa osobowości człowieka, jak i z punktu widzenia społecznego. Dyskrecja jest kamieniem węgielnym zaufania człowiekowi. Jeżeli nie jest on dyskretny, jeśli nie rozumie wartości daru, nie można mu ufać. I to nie na zasadzie prośby o dyskrecję, ale na zasadzie wyczucia i świadomości tego, jak wielkim skarbem jest zaufanie.

Powtarzam, można je przeciąć jak nożycami jednym słowem, ale naprawienie zaufania jest rzeczą niezwykle trudną, a często nawet niemożliwą. Dotyczy to zaufania ludzi do nas i także zaufania Boga do nas, bo taki jest rozwój życia w miłości.

Wymiar społeczny zaufania jest równie ważny. Dlaczego w Polsce nie można podjąć żadnych większych dzieł, które mogłyby mieć szansę powodzenia w najbliższych dziesięciu czy dwudziestu latach? Dlatego, że takie dzieło wymaga w pierwszym etapie, czyli przez jakieś pięć lat, wielkiej tajemnicy. A tymczasem znalezienie siedmiu ludzi, którzy by rozumieli wartość dyskrecji i którzy by działali i współpracowali w wielkiej tajemnicy, dziś jest rzeczą prawie niemożliwą. Do takiego działania może najwyżej dojść jedna grupa. Ale nigdy nie będzie to dzieło społeczne na wielką skalę.

Szczególną rolę w niszczeniu dyskrecji odgrywają dziś reporterzy, którzy wszędzie chcą dotrzeć i ujawnić to, co zostało „zasadzone”. Nie chcą zrozumieć, że potrzeba wiele czasu, aby „sadzonki” wydały owoce.

Jezus testuje stopień zaufania człowieka uzdrowionego, a ten potyka się na prostej drodze i traci zaufanie Jezusa. Jeszcze dodatkowo utrudnia Jego misję, pełniąc swoją wolę, a nie wolę Bożą.

Otrzymaliśmy od Boga wiele, dlatego staje przed nami pytanie, w jakiej mierze Bóg i ludzie mogą nam zaufać. Pamiętajmy, że z punktu widzenia Ewangelii miarą wielkości człowieka jest stopień zaufania, którym Pan Bóg go darzy.

Niech to nasze dzisiejsze spotkanie przy ołtarzu będzie pieśnią dziękczynną niesioną Bogu za to, że nam zaufał i jednocześnie wielką prośbą, abyśmy na to zaufanie odpowiedzieli i nigdy Boga nie zawiedli.