Zwyciężać z Chrystusem, o. Gerard Siwek CSsR


Zdarza się, że – występując w obronie wartości chrześcijańskich – przegrywamy. Wygrywa ktoś, kto występował w obronie wartości chrześcijaństwu obcych. Rodzi to w nas gorycz porażki, z którą nie możemy się pogodzić. Czy możemy mówić o przegranej? Z jednej strony tak, bo nie osiągnęliśmy tego, o co walczyliśmy. Z drugiej natomiast strony – może nie całkiem tak... Przecież tak jak istnieje pozorne zwycięstwo, tak istnieje i pozorna klęska. Z tymi myślami, prowadzeni przez św. Łukasza Ewangelistę, wyjdźmy dziś na szczyt Golgoty i z uwagą obserwujmy, co się tam dzieje.

Odbywa się egzekucja. Wykonanie wyroku śmierci dokonuje się przez ukrzyżowanie. Widzimy trzech skazańców i wielkie zbiegowisko ludzi. Zachowanie tłumu świadczy o tym, że jesteśmy świadkami jakiejś niezwykłej egzekucji.

Uwagę przykuwa środkowy krzyż, na którym widnieje napis w trzech językach: hebrajskim, greckim i łacińskim, mówiący, że ukrzyżowany jest królem. Gdy podchodzimy bliżej, rozpoznajemy w nim proroka z Nazaretu – Jezusa, zwanego Chrystusem, czyli Mesjaszem.

Tłum koncentruje się na tym właśnie skazańcu. Milczy wrogo lub obojętnie. Natomiast przedstawiciele Wysokiej Rady szydzą z Niego. Szydzą również rzymscy żołnierze i skazaniec wiszący po Jego lewej stronie. Nie dziwimy się tym szyderstwom. Jakże można nie szydzić z króla, który przegrał, okazał się słabszy, dał się ukrzyżować. Prawdziwi królowie krzyżują innych, a nie siebie.

Nagle dzieje się coś, co zmusza nas do zmiany sposobu rozumowania. Zaczynamy dostrzegać głębszą warstwę tych wydarzeń. Słyszymy, jak jeden ze złoczyńców z całą powagą w głosie woła w stronę Jezusa: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”. Niesłychane! Jezus go nie strofuje. Nie mówi: „Co ty wygadujesz. Daj sobie spokój z tym królestwem. Nie jestem żadnym królem. Jestem, podobnie jak ty, bezradnym wobec śmierci człowiekiem”. Na pełną powagi prośbę złoczyńcy pada pełna powagi odpowiedź: „Dziś ze Mną będziesz w raju”.

Zachowanie Jezusa potwierdza, że jest królem, że posiada królestwo, które nazywa rajem, że decyduje o przynależności do owego królestwa, że dla Niego nawet krzyż może być królewskim tronem.

Zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy świadkami objawienia światu nowego królestwa. Wskazał na nie Jezus podczas swego przewodu sądowego, odpowiadając na pytania Piłata słowami: „Królestwo moje nie jest z tego świata, [...] nie jest stąd” (J 18,36). Królestwo, które objawia Jezus z krzyża, jest rzeczywiście królestwem nie z tego świata! Wszystkie królestwa świata są ograniczone i niedoskonałe, nawet królestwo Dawida, które zapowiadało królestwo Chrystusa. Królestwo Jezusa Chrystusa jest nieograniczone, obejmuje cały Wszechświat, jest królestwem doskonałym. Jego przymioty opiewa prefacja przeznaczona na dzisiejszą uroczystość. Jest to królestwo: prawdy – a nie kłamstwa, życia – a nie śmierci, miłości – a nie nienawiści, sprawiedliwości – a nie krzywdy, pokoju – a nie wojny. Czy było, jest i czy będzie kiedykolwiek na ziemi jakiekolwiek królestwo, które posiadałoby podobne przymioty? Dlatego to Jezus nazwał swoje królestwo królestwem nie z tego świata, nie stąd. Jest to bowiem królestwo obejmujące duchowy, Boży wymiar całej istniejącej rzeczywistości.

Jezus właściwie przegrał. Odrzucono Go i wyśmiano. Przybito Mu ręce do krzyża, aby na królestwo, które głosił, nie wskazywały; przybito i nogi, aby do owego królestwa nie prowadziły; próbowano zatkać usta, aby o tym królestwie nie mówiły.

Jezus przegrał... ale pozornie. Zmartwychwstał i przez Kościół realizuje swe królestwo już na tej ziemi, a dopełni go w czasach ostatecznych.

Kiedy walczymy o zwycięstwo wartości Jego królestwa, uczestniczymy w Jego losie. Niepowodzenia w walce o słuszną sprawę nie muszą oznaczać przegranej. Naszym celem nie jest sam sukces, sama wygrana, jak w kartach czy piłce nożnej. Gdyby tak było, to dołączalibyśmy zawsze do silniejszych, do wygrywających, a to oznaczałoby niekiedy zdradę. Przegrywa nie ten, kto posiada prawdziwe złoto, ale nie potrafi o tym przekonać innych. Przegrywa w końcu ten, kto wybrał złoto fałszywe.

Opowiadamy się za wartościami. Choć możemy zostać wyśmiani, nie przegrywamy. Wartości nie przegrywają. Złoto prawdziwe zawsze jest złotem prawdziwym, nawet gdyby za takie nie zostało uznane. Niepowodzenie każe nam jedynie zweryfikować zastosowane metody propagowania wartości. Mówienie o przegranej, poddawanie się rozgoryczeniu, załamywanie się mogłoby świadczyć, że bardziej chodziło nam o pokonanie przeciwnika niż o zwycięstwo propagowanych wartości królestwa Jezusa.

Święty Paweł Apostoł w czytanym fragmencie Listu do Kolosan zapewnił nas, że jako chrześcijanie już uczestniczymy w zwycięstwie Chrystusowego królestwa. Bóg Ojciec bowiem „uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów”. Świętujmy więc dziś radośnie to zwycięstwo, uczestnicząc w iście królewskiej uczcie Jezusa, jaką jest sprawowana Eucharystia.