Małżeństwo sakramentem modlitwy, ks. Mirosław Czapla

Flp 4,4-9

Zapalone świece na ołtarzu wyrażają obecność Chrystusa. On żyje. Zmartwychwstał. Na ołtarzu zbiera nasze modlitwy, by zanieść je Ojcu niebieskiemu. Za chwilę na stole ołtarza Chrystus uświęci nowe małżeństwo zanurzając miłość N. i N. w kielichu Przymierza.

Drodzy narzeczeni!

Jesteśmy w świątyni – domu modlitwy. Dzisiaj usłyszeliście bardzo wiele ciepłych słów od ludzi, na pewno jeszcze usłyszycie mnóstwo szczerych życzeń. Trzeba jednak sobie zdać sprawę, że to właśnie w tym miejscu płyną najważniejsze słowa życzliwości. Jak szeroki, choć niewidzialny strumień wznosi się do Boga modlitwa za waszą wzajemną relację, wasze dozgonne ufne oddanie, wasze wzajemne powierzenie się sobie przed Obliczem Boga. Modlimy się za was osobiście, w cichości serca i modlimy się za was jako wspólnota uczniów Chrystusa.

Św. Paweł wiedział, że modlitwa jest podstawową siłą naśladowcy Jezusa. Ona bowiem stanowi żywą więź umysłu i serca z Synem Bożym, który stał się człowiekiem. Dlatego pisząc w 56 roku z Efezu list do pierwszej wspólnoty chrześcijan założonej w antycznej Europie mówił Filipianom: „O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem” (Flp 4,5). Apostoł wiedział, co mówi. Każde słowo było przemyślane i wiele go kosztowało, bo w Filipii, tym macedońskim mieście, za głoszenie Chrystusa został ubiczowany. Blizny na plecach ze względu na Ewangelię pozostały trwała pamiątką św. Pawła z Filipii. Mimo to św. Paweł wyraził nie tylko wiarę w siłę modlitwy, ale zachęcał do radości, bo uczeń Chrystusa w Bogu ma punkt odniesienia do ważnych decyzji, z Boga czerpie moc do pokonywania własnego lęku i egoizmu. Apostoł Narodów wiedział, że Filipianie, którzy uwierzyli w Chrystusa bardzo go kochają i czują z nim jedność, a każde słuchanie Ewangelii, każda Eucharystia, każde gromadzenie się na modlitwę umacnia ich jako Kościół. Głos wspólnej modlitwy jest donioślejszy wobec Boga i czytelny wobec tych, którzy Boga nie znają: „Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko!” (Flp 4,4).

Kościół jest wspólnotą modlitwy. Wy, drodzy narzeczeni, zapraszając Chrystusa do swej miłości oblubieńczej będziecie cząstką Kościoła. Wasza małżeńska modlitwa będzie znakiem modlitwy Kościoła. Widzieć to będą wasze dzieci, które potem zaprosicie do modlitwy i będziecie powoli je uczyć codziennego przywitania i pożegnania z Bogiem. Chodzi o to, aby wasza modlitwa małżeńska stała się wam tak codzienna i conocna – prościej – tak oczywista i zwyczajna, jak wasze wzajemne „dzień dobry” i „dobra noc” okraszone pocałunkiem. Nie znaczy to, że macie przestać modlić się indywidualnie, po cichu, w swym sercu przebywając sam na sam z Bogiem. Niemniej jako małżonkowie w sakramencie stajecie się pewną jednością, wzajemnym uzupełnieniem. Warto więc wypracować sobie taki dobry poranny i nocny obyczaj, by przed snem razem we dwoje klęknąć przed krzyżem i trzymając się za ręce ofiarować Bogu swoje małżeńskie „Ojcze nasz”. Na ile to możliwe znajdujcie czas dla siebie na rozmowę, ale również na tę wspólną chwilę przed Bogiem. Ten moment waszej małżeńskiej modlitwy cementuje waszą miłość, wierność, uczciwość małżeńską.

Niedawno zaprosili mnie do swego domu moi znajomi. Są małżonkami od blisko dwudziestu lat, opowiadali o Bożym prowadzeniu ich rodziny. Mają swoje dwie córki, a oprócz nich opiekują się dziećmi, które przygotowują do adopcji w ramach tzw. pogotowia adopcyjnego. Opowiadali o pewnej maleńkiej dziewczynce, którą wychowywali przez kilka miesięcy; miała poważne schorzenia, była opóźniona w rozwoju. Ilekroć pojawiały się małżeństwa zainteresowane adopcją tej dziewczynki, ich pragnienie wygasało, gdy dowiadywali się o niepełnosprawności dziecka. Moi znajomi modlili się o właściwych małżonków – rodziców adoptujących dla dziewczynki. Wreszcie pojawili się Włosi, którzy pokochali tą dziewczynkę mimo jej umysłowego opóźnienia. Wyrazili wolę adopcji. Martwiła się jednak matka adoptująca jak będą się porozumiewać z dzieckiem, skoro oni nie znają polskiego, a dziecko włoskiego. Modlitwa małżeńska moich znajomych przyniosła niespodziewanie obfite owoce – dziewczynka po pół roku przebywania we Włoszech mówiła już prawie wyłącznie po włosku. Co więcej, bliskim krewnym rodziców adoptujących okazał się lekarz neurofizjolog, który poświęcił dziewczynce wiele uwagi, dokładnie ją przebadał, a rodzicom podał czego mogą się spodziewać i jak pomagać dziecku w kolejnych fazach jego rozwoju.

Drodzy N. i N!

Jezus Chrystus uświęci waszą miłość swoją obecnością. Umocni wasze uczucia i postanowienia, abyście w sakramentalnym przymierzu mężczyzny i kobiety stali się jednością. Jezus, nauczyciel modlitwy uzdolni was do tego, by wasza małżeńska jedność objawiała się wspólną modlitwą. Chciejcie dać Bogu swój wspólny czas, swoje zaciszne miejsce, swoją obecność. Przez radości i trudy Bóg będzie was prowadził do zbawienia.

Amen.