Małżonkowie światłem dla świata, ks. Mirosław Czapla


Mt 5,13-16

Drodzy w Chrystusie, zacznę od podzielenia się własnym radosnym spostrzeżeniem. Mile zdziwiłem się słuchając nowej piosenki znanego rockowego buntownika. Muniek Staszczyk i Anna M. Jopek zaśpiewali piosenkę Dzieje grzechu. Pewnie znacie tę piosenkę, wspomnę więc tylko, że opowiada ona o burzliwej historii małżeństwa, które przetrwało dramat zdrady. Kluczowymi słowami są: „Wybaczać nie jest łatwo, lecz miłość niesie światło”. Następstwem wybaczenia jest zaufanie. Piosenka umiejscawia źródło tej nowej nadziei w przysiędze małżeńskiej, wypowiedzianej na nowo przez poranionych małżonków:

„Stańmy, więc przed sobą razem,
Zapatrzeni w nasze twarze (…)
Tak jak kiedyś w tym kościele,
Gdzie przysięga znaczy wiele".

Twarz żony może być najszczerszym lustrem dla twarzy męża. Nieważne czy oblicze małżonki będzie rumiane i gładkie czy przeorane zmarszczkami. W oczach i kącikach ust jawi się prawda o duszy człowieka. Wzajemnie zapatrzeć się w twarze to znaczy zaufać sobie na nowo. Wrócić do sensu przysięgi małżeńskiej, gdzie Bogu ślubował człowiek, że drugiego człowieka przyjmie jako dozgonny dar miłości. Małżonkowie złożyli również ślub, że pomogą sobie wzajemnie dojść do zbawienia wiecznego.

1. Światło małżonków

Nim przeżyjemy dostojny moment przysięgi małżeńskiej, zatrzymajmy się na przesłaniu dzisiejszej Ewangelii. Zbawiciel używa bardzo prostych słów, by opisać sens bycia dzieckiem Boga. Od miesięcy Jezus z Nazaretu przemierza Palestynę mówiąc o Bogu, którego nie widać, a który jest Ojcem i przez usta Jezusa mówi ludziom o swej ojcowskiej miłości, przez ręce Jezusa potwierdza słowa. Ręce Zbawiciela są mocne siłą cudów, czyli nadzwyczajnych znaków miłości Bożej. Dłonie Jezusa dotykając ślepych, niemych, głuchych i kalekich przywracały im pełną sprawność. Warunkiem było całkowite zawierzenie Jezusowi, że przyszedł od Boga i w imieniu Boga naucza. Jezus głosił prawdę o miłości i miłował czynami. Swą postawą wyznaczał ludziom drogę światła poprzez ciemności kłamstwa i grzechu.

Dzisiaj ten sam Jezus, który dla nas na krzyżu oddał życie i dla nas zmartwychwstał, pragnie pobłogosławić miłość oblubieńczą siedzących tu mężczyzny i kobiety. On jest dla was światłem. On powinien być dla was źródłem prawdy dla waszego sumienia, przez co rozumiemy pewność sumienia waszych moralnych wyborów. Kiedy dzisiaj kłamstwo i pogarda panoszą się w mediach, zacierając sens najprostszych pojęć, wy – drodzy narzeczeni – macie pewne i najlepsze źródło prawdy, jakim jest Chrystus nauczający w swoim Kościele. Jednak światło, aby żyło, musi być dalej przekazywane. Jezus powiedział dziś w Ewangelii: „Wy jesteście światłem świata” (Mt 5,14). Znaczy to, że wy wzajemnie macie udzielać sobie tego światła od Chrystusa. Jak to rozumieć? Nie wstydzić się klęknąć do modlitwy porannej czy wieczornej, modlić się codziennie za siebie, zachęcić osobę współmałżonka do modlitwy, mieć swoją ulubioną godzinę wspólnej niedzielnej Mszy, może także i to „własne” miejsce w świątyni… Być dla siebie w małżeństwie światłem Chrystusa oznacza także mobilizować jeden drugiego do uczciwości, prawdomówności, radości.

2. Światło małżonków dla świata

Jeśli ktoś czerpie ze światła, sam zaczyna świecić. Tak i w małżeństwie. Gdy małżonkowie są wobec siebie uczciwi i szczerzy, rozmawiają ze sobą, dzielą się swoimi sprawami nie tylko w zakresie obowiązków i pracy, ale schodzą głębiej, czyli potrafią sobie powiedzieć o uczuciach, o marzeniach, o lękach, wtedy trwają w świetle. Może im brakować na mieszkanie, mogą mieszkać w ciasnym lokalu czynszowym, ale żyją w prawdzie. Ona ich krzepi, bo buduje między nimi mocny fundament zaufania. Jezus również nie obiecywał swym uczniom i słuchaczom, że na ziemi uczyni im świat bez konfliktów, z wygodą, bogactwem, zdrowiem, dostatkiem. Wręcz przeciwnie. Jezus mówił o Krzyżu, który trzeba podjąć każdego dnia. Mówił, że ludzie będą prześladować jego uczniów, że nawet w rodzinach ludzie będą się kłócić z powodu Jezusa i Ewangelii. Wszakże powiedział, że kto wierne i ofiarnie kocha, ten osiągnie zbawienie wieczne. Ta podstawowa prawda towarzyszy także małżonkom, a szczególnie przyświeca im w chwilach próby i cierpienia. Oni promieniują światłem na innych. Mówimy o takich ludziach: świadkowie wiary. Ich wiara promieniuje i przemienia innych ludzi. Ciekawym przykładem takiego oddziaływania wiary, oświetlania innych swoją wiarą w Boga jest małżeństwo Wandy i Andrzeja Półtawskich. Byli przyjaciółmi Jana Pawła II, ale nie o tym pragnę mówić. Chcę wyrazić to, co stało się wielkim darem łaski Bożej, przy okazji realizacji filmu pt. Jeden pokój. Ten dokument poświęcony jest właśnie osobie dr Wandy Półtawskiej. Pod wpływem charyzmatu tej znanej Lekarki oraz atmosfery na planie filmowym, operator filmowy imieniem Romuald przeżył duchową przemianę. Po trzynastu latach życia w związku niesakramentalnym postanowił wziąć ślub ze swoją partnerką, Julią. Kobieta pojawiła się na planie filmu niespodziewanie. Do przyjęcia sakramentu dodatkowo zmotywowała ją choroba, ponieważ cierpi na nowotwór. Romuald był niezwykle przygnębiony chorobą żony. Jednak praca na planie filmu stała się dla niego czasem swoistych rekolekcji. Po roku miał powiedzieć, że to, co wydarzyło się w pokoju pani Wandy, to były rekolekcje jego życia.

Bracia i Siostry, przymierze małżeńskie jest przyjęciem światła Chrystusa na wspólną, dozgonną drogę mężczyzny i kobiety. Za kilka minut będziemy świadkami tego wydarzenia. Życzymy głównym jego bohaterom, aby potrafili dla nas być świadkami wiary. Życzymy nieustannego czerpania światła od Chrystusa. Amen.