Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, dalejże, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko! (Iz 55, 1).

1. Komentarz naukowy

U podstaw wszystkich pragnień człowieka znajduje się jego najważniejsza potrzeba: posiadać życie w całej swojej pełni ze wszystkimi jego możliwościami rozwoju. To dążenie samej natury jest zgodne z porządkiem i Bóg je uświęca. Dewiza Syracydesa: Nie pozbawiaj się dobra obecnej chwili, a przedmiot szlachetnego pożądania niech cię nie omija (Syr 14, 14), nie jest wyrazem najwyższej mądrości biblijnej. Jest ona jednak, jeżeli nie kanonizowana jako ideał, to przynajmniej suponowana jako reakcja zupełnie normalna w życiu Jezusa Chrystusa, który co prawda daje swe życie, ale po to, by Jego owce miały życie i miały je w obfitości (J 10, 10). Język biblijny potwierdza tę naturalną obecność i pozytywną wartość pragnienia. Bardzo wiele porównań mówi o pragnieniach, i to o bardzo żarliwych pragnieniach: Jak łania pragnie wody ze strumieni (Ps 42, 2), bardziej niż straż pragnie świtania (130, 6), spraw, abym usłyszał radość i wesele (51, 10). Bardzo często prorocy i deuteronomista opierają swoje groźby albo obietnice na trwałych pragnieniach człowieka: sadzić roślinę, budować, poślubiać (Pnp 28, 30; 20, 5 nn; Am 5, 11; 9, 14; Iz 65, 21). Nawet starzec, któremu Bóg pozwolił widzieć tyle zła i utrapień, nie powinien zrezygnować z oczekiwania na Tego, który jeszcze przyjdzie, by karmić jego późne lata i aby go pocieszać (Ps 71, 20 n).

Na specjalną uwagę zasługuje wezwanie słuchaczy do wody. Jej symbolika jest bardzo bogata w całym ST, bowiem woda w kraju pustynnym jak Palestyna jest nieodzownym warunkiem życia. Stąd nader często woda oznacza nie tylko zaspokojenie aktualnego pragnienia fizycznego, ale nadto życie, jakiego Jahwe udziela swoim za sprawą Ducha. Chodzi tu o dar Jahwe udzielony jako łaska, nie zaś nabyty drogą kupna. W krajach orientalnych kupno wody nie jest wcale przenośnią. Dobra służące jako obraz pełni Bożej wykazują pełną progresję (woda, wino, mleko), przedstawiającą nieograniczoną miarę łaski Boga.

Chleb nabywany za pieniądze w miejscu wygnania jest w tym samym stopniu bezwartościowy, w jakim płonne są obawy wygnańców o swój los po powrocie do kraju. Wszak powracający zmierzają ku ziemi Boga, na Jego rozkaz, w obliczu Jego gwarancji i zapewnień. Właściwym ich celem jest nie kraj przodków, lecz Syjon, święta góra, gdzie Jahwe chce rozpocząć ze swoimi nowy, pełen pomyślności etap historii. Pełnia dóbr materialnych nie zaspokoi aspiracji narodu, będzie tylko potęgować ich pragnienie i łaknienie. Prorok oczywiście nie przekreśla ich w stopniu koniecznym, ale sprzeciwia się przypisywaniu im wartości absolutnej. Starać się o pożywienie godne tego imienia, oznacza dawać posłuch słowu Jahwe, okazywać się podatnym na pełną jego realizację (Księga Izajasza II–III, 40–66. Wstęp, przekład z oryginału, komentarz, ekskursy, oprac. L. Stachowiak, Poznań 1996, s. 238–239; Słownik teologii biblijnej, red. X. Leon-Dufour, Poznań-Warszawa 1973, s. 760–761).

2. Mistrzowie teologii i życia duchowego

„Nic dziwnego, że nasz Odkupiciel tęsknił do nas na krzyżu – pragnął naszych nieczułych serc i otępiałych dusz. Więc nie sądźmy, że Jego pragnienie jest dowodem jego potrzeby – jest ono dowodem potrzeby naszej. On nie potrzebuje nas do tego, by być doskonałym, tak jak my nie potrzebujemy kwiatu kwitnącego za oknem, aby być doskonałymi. Podczas suszy pragniemy dla kwiatu deszczu – nie dlatego, że my go potrzebujemy, ale ponieważ kwiat go potrzebuje. Podobnie Bóg nas pragnie – nie dlatego, że On nas potrzebuje do szczęścia, ale ponieważ my Jego do szczęścia potrzebujemy” (F.J. Sheen, Siedem grzechów głównych, Poznań 2018, s. 83–84).

3. Z życia wzięte

W książce H. Morris pt. Tatuażysta z Auschwitz (Warszawa 2018) opisana jest prawdziwa historia człowieka, który tatuował więźniów w Oświęcimiu. Miał 26 lat, gdy trafił do obozu. Tam poznał 17-letnią dziewczynę, w której się zakochał. Oboje przeżyli obóz, a po wojnie wyjechali do Australii. Niedawno umarli. Pięknie o nich pisze ich syn urodzony już w Australii:

„Mieliśmy cudowne życie rodzinne. Rodzice darzyli się nawzajem absolutnym i bezwarunkowym oddaniem. Kiedy kolejni ich przyjaciele się rozwodzili, zapytałem matkę, jak to możliwe, że oni przeżyli razem tyle lat. Jej odpowiedź była bardzo prosta: Nikt nie jest doskonały. Twój ojciec zawsze się o mnie troszczył od pierwszego dnia w Birkenau. Wiem, że nie jest doskonały, ale wiem również, że dla niego zawsze będę na pierwszym miejscu. Nasz dom był zawsze pełen miłości i czułości, zwłaszcza dla mnie. Dzięki temu, że patrzyłem, jak po pięćdziesięciu latach małżeństwa nadal się przytulają, trzymają za ręce i całują, sam jestem dziś czułym, kochającym i troskliwym mężem i ojcem” (s. 324).

I dodaje: „Kiedy miałem szesnaście lat, ojciec musiał zamknąć firmę. Pamiętam, że wróciłem do domu i zobaczyłem, że nasz samochód jest odholowywany, a przed domem ktoś stawia ogłoszenie o licytacji. W środku Mama pakowała nasze rzeczy. Śpiewała. Jak to, pomyślałem wtedy, właśnie stracili wszystko, a Mama śpiewa? Posadziła mnie wówczas i powiedziała, co się dzieje, a ja zapytałem: Jak możesz tak po prostu pakować się ze śpiewem na ustach? Uśmiechając się szeroko, odpowiedziała, że kiedy człowiek przez całe lata nie wie, czy za pięć minut nie zginie, to niewiele rzeczy może go wyprowadzić z równowagi. Powiedziała: Dopóki żyjemy i jesteśmy zdrowi, wszystko samo się ułoży” (s. 325).

Bóg potrafi nas przygotować na najtrudniejsze sytuacje. Gdy przychodzą takie czy inne problemy, warto je odczytać w kluczu Bożej pedagogii. Bóg nas przygotowuje na trudne czasy.