Trzy kroki ku homilii, ks. Marek Gilski

Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie (Mt 16, 22).

1. Biblia

Jezus nie mówił otwarcie nic o swojej śmierci, gdy Jego apostołowie wierzyli, że jest jedynie człowiekiem. Jednak, gdy tylko uznali, że jest Bogiem, mówił o swojej śmierci wprost. Zrobił to po to, aby Jego śmierć postrzegali we właściwym świetle: jako ofiarę za grzechy.

Ponownie pojawiło się tajemnicze „musieć”, które rządziło Jego życiem. Był to mocny wiążący Go sznur, a spleciony był z posłuszeństwa Ojcu z jednej strony i miłości do ludzi z drugiej. Ponieważ chciał zbawić, musiał umrzeć. To „musieć” nie oznaczało tutaj jedynie śmierci, gdyż od razu nasz Pan wspomina o swoim Zmartwychwstaniu trzeciego dnia.

Pomiędzy potwierdzeniem bóstwa Chrystusa a Jego śmiercią i Zmartwychwstaniem istniała nieodłączona więź. Właśnie wówczas, gdy Chrystus otrzymał najwznioślejszy z tytułów i zostało złożone wyznanie o Jego wysokiej godności, prorokował swe największe upokorzenie. Przepowiednia ta uwzględniała zarówno ludzką, jak i boską naturę Chrystusa, a mianowicie: naturę Syna Człowieczego, który się przed nimi pojawił i naturę Syna Boga żywego, za którego właśnie uznał Go Piotr.

Piotr, nadęty autorytetem, jaki właśnie został mu nadany, wziął Jezusa na stronę i zaczął Go ganić: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie (Mt 16, 22). Boskość Chrystusa – to był jeszcze gotów zaakceptować; Chrystusa cierpiącego – o nie! Opoka stała się kamieniem potknięcia. Piotr chciał chwilowo połowy Chrystusa – Chrystusa Boga, ale nie Chrystusa Odkupiciela. Jednak połowa Chrystusa to nie Chrystus. Chciał Chrystusa, którego chwałę ogłoszono w Betlejem, ale nie pełnego Chrystusa, który miał się stać ofiarą na krzyżu za grzechy.

Piotr myślał sobie, że jeśli Chrystus jest Synem Bożym, do dlaczego miałby cierpieć? Szatan na górze kuszenia odwodził Go od krzyża, obiecując popularność poprzez rozdawanie chleba, dokonywanie naukowych cudów czy objęcie pozycji dyktatora. Szatan nie wyznał boskości Chrystusa, gdyż poprzedził każde kuszenie słowem „jeśli” – „Jeśli jesteś Synem Bożym”. Na korzyść Piotra można powiedzieć, że faktycznie wyznał bóstwo Chrystusa. Ale wraz z tą różnicą było to podobieństwo: zarówno Piotr, jak i Szatan kusili naszego Pana, by odwieść Go od krzyża, a zatem od Odkupienia. Nie odkupić – to był sposób myślenia Szatana; mieć koronę bez krzyża – to był duch Szatana. Ale także był to duch Piotra. Zatem Jezus nazwał go szatanem.

W chwili nieuwagi Piotr pozwolił Szatanowi wejść do swego serca, stając się w ten sposób kamieniem potknięcia na drodze do Kalwarii. Piotr sądził, że nie warto, aby Chrystus cierpiał. Jednak dla naszego Pana takie myśli były ludzkie, cielesne, a nawet szatańskie. Jedynie dzięki Bożej iluminacji Piotr – czy ktokolwiek inny – wiedział, że jest On Synem Bożym. Jednak potrzeba było kolejnej Bożej iluminacji, by Piotr – czy ktokolwiek inny – poznał w Nim Odkupiciela. Piotr chciał zatrzymać Go jako Nauczyciela humanitarnej etyki – ale tego także chciał Szatan.

Piotr nigdy nie zapomniał tej nagany. Wiele lat później, mając wciąż na uwadze kamień potknięcia, napisał o tych, którzy odmawiają akceptacji cierpienia Chrystusa, tak jak on w Cezarei Filipowej: Dla tych zaś, co nie wierzą, właśnie ten kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się głowicą węgła – i kamieniem obrazy, i skałą potknięcia się (1 P 2, 7).

To, że dla apostołów Piotr był ich elokwentnym rzecznikiem i że byli równie wstrząśnięci cierpieniem swojego Mistrza, jest widoczne na podstawie faktu, że po osobistym zganieniu Piotra Chrystus przemówił do wszystkich swoich uczniów, a nawet nakłaniał tłumy, aby zastanowiły się nad Jego uwagami. Dla tych wszystkich, którzy kiedykolwiek wyznają, że są Jego uczniami, wymienił trzy warunki: Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mk 8, 34). (F. J. Sheen, Życie Jezusa Chrystusa, Kraków 2018, s. 243–245).

2. Sztuka

Urodzony we Francji James Tissot (1836–1902) odniósł wielki sukces jako malarz w Paryżu i Londynie w latach 70. i 80. XIX wieku. Podczas wizyty w kościele st. Sulpice doznał religijnej wizji, po której porzucił tematykę obyczajową i podjął się ambitnego projektu zilustrowania Nowego Testamentu. Przygotowując się do pracy, odbył wyprawy na Bliski Wschód, by utrwalić krajobraz, architekturę, stroje i zwyczaje Ziemi Świętej i jej mieszkańców, które uwieczniał na fotografiach, w notatkach i szkicach. W przeciwieństwie do wcześniejszych artystów, którzy często przedstawiali postacie biblijne w sposób anachroniczny, Tissot malował swoje liczne postacie w strojach, które uważał za historycznie autentyczne, realizując swój cykl z dużą archeologiczną dokładnością. W 1897 r. ukazała się dwutomowa publikacja biblijnych rysunków kolorowanych akwarelą pt. Z życia Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Obrazom towarzyszyły komentarze do zilustrowanych tekstów biblijnych pióra samego artysty.

W 1900 r. kolekcję zakupiło Brooklyn Museum w Nowym Jorku. Właśnie tam można podziwiać między innymi zilustrowaną przez Tissot’a scenę z Mt 16, 22: Get Thee Behind Me, Satan (Zejdź mi z oczu, szatanie!). Centralna scena rozmowy Piotra z Jezusem, umiejscowiona pośród pustynnego krajobrazu, jest pełna dramatyzmu. Piotr biegnie za oddalającym się Jezusem i wyciąga ku Niemu obie ręce, jak gdyby chciał Go usilnie zatrzymać. Ostatecznie Piotr sam zostaje zatrzymany przez Jezusa. Pan odwraca się do Piotra przez lewe ramię i wyciąga w jego kierunku dłoń w geście zdecydowanego sprzeciwu. Gest Jezusa jest jednoznacznym „stop!” wobec zamiarów rozemocjonowanego Piotra. Scenie przyglądają się z daleka pozostali, zaaferowani nią apostołowie (https://www.brooklynmuseum.org/exhibitions/james_tissot ; https://www.brooklynmuseum.org/opencollection/objects/13431, dostęp 03.05.2023 r.).

3. Życie

„Pewien misjonarz wracał do swojej ojczyzny po ponad czterdziestu latach przeżytych na innym kontynencie. Płynął statkiem. W porcie ujrzał tłum wiwatujących, rozradowanych ludzi. Okazało się, że czekają na słynnego artystę, który tym samym statkiem wracał z kilkumiesięcznego tournée. Rozczarowany misjonarz szepnął: Panie Jezu, nie było go w kraju kilka miesięcy, a witają go tłumy ludzi. Ja wracam do domu po czterdziestu latach i nikt na mnie nie czeka. Czy to sprawiedliwe? Na to Bóg uśmiechnął się i rzekł: Ufaj, synu, ty po prostu nie jesteś jeszcze w domu. Nasz dom jest w niebie”.

Perspektywa chrześcijańska jest szeroka. Nie ogranicza się jedynie do tego świata. Kto tego nie rozumie, będzie oczekiwał sukcesów tu na ziemi. Chrystus zachęca, żeby szerzej spojrzeć na swoje życie. Ziemskie cierpienia należy oceniać z perspektywy wieczności. Tam na nas czekają (K. Pawlina, Ogrzać się w blasku chwili. Zamyślenia, Warszawa 2019, s. 113–114).