Czym jest dla mnie świątynia?, ks. Janusz Mastalski


W dniu dzisiejszym przeżywamy rocznicę poświęcenia kościoła. Nasze myśli biegną w stronę świątyni, która ma ogromne znaczenie dla człowieka wierzącego. Przed ponad trzydziestu laty na ekrany polskich kin wszedł radziecki film Pokuta. Jak na tamte czasy miał ogromny ładunek religijny. Reżyser, ukazując totalitaryzm czasów stalinowskich, jednocześnie snuje refleksję na temat przemijania i wierności wartościom ponadczasowym. Jeden z ostatnich kadrów tej produkcji przesiąknięty jest jednoznacznym i dramatycznym apelem o powrót do wartości religijnych. Główna bohaterka krząta się w kuchni swojego parterowego domku. Przygotowuje ucztę, gdy nagle pod oknem pojawia się staruszka i zadaje pytanie: „Gdzie tu jest świątynia?”. Odpowiedź jest krótka: „Tu nie ma żadnego kościoła!”. Staruszka jednak nie daje za wygraną i natarczywie pyta: „Przecież zawsze w pobliżu był tu kościół!”. I to oczywiście była prawda, choć od wielu lat świątynia przerobiona jest na spichlerz! Dlatego też zniecierpliwiona główna bohaterka odpowiada: „Przy tej drodze nie ma żadnego kościoła!”. Riposta jest zaskakująca, ale i głęboko refleksyjna. Staruszka zadaje retoryczne pytanie: „Po co komu droga, która nie prowadzi do świątyni?”.

Nasze drogi powinny prowadzić do świątyni, bowiem to właśnie w niej można odpowiedzieć na pytanie z dzisiejszej Ewangelii: „Za kogo Mnie uważacie?”. Jeśli mamy odpowiedzieć: „Za Syna Bożego, za mojego Zbawiciela i Przyjaciela”, to musimy do świątyni podejść odpowiedzialnie i zrozumieć, czym ma ona dla nas być? Odpowiedź jest dość prosta.

Kościół jest miejscem świętym, w którym mieszka Bóg. Jak pisał św. German z Konstantynopola: „Kościół jest świątynią Boga, dziełem świętym, domem modlitwy, zgromadzeniem Ludu Bożego”. Nie można go więc omijać. Niektórzy parafianie praktykują codzienne nawiedzanie świątyni. To wspaniałe świadectwo dawane innym. Bóg czeka w swoim domu na nawiedzenie, na wyznanie: „Ty jesteś Miłością!”. Skoro jest to miejsce święte, zobowiązuje ono do odpowiedniego zachowania – pełnego godności i skupienia. Iluż to tak zwanych niedzielnych katolików nie potrafi zachować się w świątyni. A może i my przeżywamy ciągłe rozproszenia. Ile razy oglądamy się w kościele, jesteśmy zainteresowani tym, kto wszedł albo w co jest ubrany? Świątynia jako miejsce święte domaga się od nas specjalnego traktowania i właściwie nie ma od tej reguły wyjątków.

Świątynia jest także swoistym źródłem. Człowiek przychodzi do niej, aby wzmocnić swoje siły. Większość sakramentów i błogosławieństw jest udzielana w kościele. To w nim człowiek zaczyna swoje życie i je kończy. Do źródła się przychodzi, by z niego zaczerpnąć. Człowiek, który unika tego źródła, staje się coraz słabszy, a jego wiara obumiera. Dla ilu parafian droga do świątyni porosła chwastami? Dlaczego niektórzy latami omijają z daleka kościół? Nie rozumieją istoty źródła. Trzeba je nawiedzać regularnie, a nie sporadycznie. Nikt z nas nie jest źródłem łaski. Chrystus mieszkający w tabernakulum takim źródłem jest! Może trzeba zatroszczyć się o tych, którzy nie rozumieją albo nie chcą zrozumieć istoty Kościoła – Źródła.

Świątynia jest także skarbem, za który każdy powinien poczuć się odpowiedzialny. Opieka nad nią nie jest tylko zadaniem księdza czy siostry zakonnej. Troska o wygląd, porządek, ale i o liturgię jest obowiązkiem każdego człowieka wierzącego. Poczujmy się więc współodpowiedzialni za ten skarb naszej wiary, za miejsce przebywania samego Boga. Powinniśmy się interesować tym, co się dzieje w naszym kościele. A przecież są tacy parafianie, którzy nie znają nawet patrona ich parafii. Jakże ważny jest kontakt, więź z parafią, która jako wspólnota lokalna dba o duchowe i materialne potrzeby kościoła.

Świątyń w Polsce nie brakuje. Czy jednak nie pustoszeją one powoli, ale systematycznie? Ktoś powie: „Kościół nie ma nic atrakcyjnego do zaproponowania młodym ludziom”. Czyż Kościół ma być atrakcyjny? Świątynia powinna być wypełniona wiernymi nie dlatego, że jest atrakcyjna, ale dlatego, że jest miejscem spotkania Boga z człowiekiem. W świecie pełnym desakralizacji i deptania podstawowych praw człowieka świątynia jawi się jako miejsce, w którym człowiek niemalże dotyka sacrum. Ma to być miejsce refleksji, wyciszenia i uspokojenia. Trzeba na nowo odkryć ten wymiar świątyni. Ma ona dawać wierzącym poczucie bezpieczeństwa oraz nieustannej opieki Boga.

Modląc się w kościele, musimy podejmować jeszcze jedną refleksję. W kontekście dotychczasowych rozważań świątynia powinna być dla nas także domem, w którym czujemy się rozumiani, w którym panuje ciepła atmosfera, a domownicy przez uśmiech i życzliwość dają poczucie spełnienia!

W rocznicę poświęcenia kościoła módlmy się na koniec słowami kolekty mszalnej:

Boże, Ty co roku pozwalasz nam przeżywać na nowo dzień poświęcenia tego kościoła, wysłuchaj prośby swojego ludu i spraw, aby tutaj zawsze służył Tobie z czystym sercem i w pełni osiągnął owoce odkupienia. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.